Na samoocenę miała szansę w wtorek wieczorem na scenie teatru Berliner Ensamble, gdzie zgodziła się odpowiadać na pytania tygodnika „Der Spiegel”. Do tej pory milczała i zdobyła się jedynie na stwierdzenie, że agresja na Ukrainę to moment przełomowy, unikając wszelkich ocen mogących mieć, jak twierdziła, cechy oceny obecnego rządu.
Tymczasem w Niemczech daje się wyczuć pewne oczekiwanie na krytyczne podsumowanie przez samą Angelę Merkel jej relacji z Władimirem Putinem. Miałby to być swego rodzaju ostatni akcent przełomu Berlina w relacjach z Moskwą, który ogłosił tuż po rosyjskiej inwazji kanclerz Olaf Scholz. Można odnieść wrażenie, że tylko szczere przyznanie się do błędów przez Merkel mogłoby nieco zrelatywizować blamaż ze wszech miar naiwnej polityki Niemiec wobec Rosji ostatnich dwóch dekad.