– Putin jest strategicznym „loserem” – stwierdził moskiewski socjolog i politolog Dmitrij Oreszkin.
Rosyjski przywódca zaczynał jesienią ubiegłego roku konflikt z Zachodem pod hasłem „cofnięcia NATO do granic z 1997 roku” (czyli bez państw Europy Środkowej). W rezultacie już wkrótce granica Rosji z państwami sojuszu może być ponaddwukrotnie dłuższa, gdyż chęć wstąpienia do NATO wyraża Finlandia (jej granica z Rosją to ponad 1300 kilometrów). Szwecja prawdopodobnie pójdzie jej śladem.
– Jeśli do tego dojdzie, Finlandia stanie się celem rosyjskiej odpowiedzi. Wątpię, czy Finowie sami podpiszą wyrok na swój kraj – już postraszył Helsinki rosyjski senator i generał FSB w stanie spoczynku Władimir Dżabarow. Jednak w ciągu ostatnich miesięcy ilość Finów, którzy widząc, co się dzieje w Ukrainie, chcieliby, by ich kraj wstąpił do NATO, zwiększyła się do 62 proc. A 84 proc. (z 59 proc. rok temu) – nawet bez gróźb Dżafarowa – uważa, że „Rosja stanowi zagrożenie dla Finlandii”. Wśród oficerów liczba zwolenników wejścia do sojuszu zwiększyła się aż do 91 proc.
– Z powodu wojny w Ukrainie można było oczekiwać, że poparcie dla członkostwa w NATO wzrośnie – stwierdził szef fińskiego Zrzeszenia Oficerów Ville Vita. Były premier Alexander Stubb uspokaja, że jego kraj nie musi się obawiać „prewencyjnego ataku” ze strony Rosji (nim Helsinki znajdą się w NATO). – Są niewielkie próby zastraszania, ale to tylko wzmacnia chęć Finów wejścia do sojuszu – powiedział. Jednak Antti Pelttari, szef fińskiej służby bezpieczeństwa Supo przestrzega, że społeczeństwo „powinno być przygotowane na różne działania ze strony Rosji, próbującej wpłynąć na politykę Finlandii”.
Tymczasem, nie zważając na nic – nawet na ogromne straty w Ukrainie – rosyjska armia zaczyna ściągać siły w pobliże granicy wciąż formalnie neutralnej Finlandii. Rosyjscy internauci zauważyli już kolumnę samochodów wiozących rakiety obrony wybrzeża „Bastion” w pobliże Wyborga. Takie same pociski bronią okupowanego przez Moskwę Krymu.