Współpraca, ale bez zjednoczenia – to najbardziej prawdopodobny scenariusz dla sejmowej opozycji na ten rok. Grzegorz Schetyna sugeruje jednak coraz wyraźniej, że ich elektoraty mogą życzyć sobie połączenia Nowoczesnej i Platformy.
– Wyborcy Nowoczesnej i PO to ludzie, którzy by oczekiwali, żeby nasza współpraca zakończyła się taką integracją środowisk – powiedział lider PO na antenie Radia ZET, dodając, że musi to być „naturalna decyzja".
Ale liderzy Nowoczesnej wykluczają, że mogłoby dojść do zjednoczenia partii, przed lub po wyborach samorządowych. – Wyborcy Nowoczesnej to w dużym stopniu ludzie, którzy negatywnie oceniali szczególnie II kadencję PO–PSL. Dlatego myśląc o koalicji, rozumieją to jako porozumienie strategiczne na konkretne wybory – mówi „Rzeczpospolitej" przewodnicząca N. Katarzyna Lubnauer. Dodaje, że dla nich Platforma jest konkurentem i sojusznikiem, a PiS wrogiem, który niszczy fundamenty państwa. – Odpowiedzialność nakazuje nam współpracę i koalicję na wybory samorządowe. Tylko jeśli będzie to koalicja partnerska, nasze elektoraty zaakceptują ją, a wyniki będą się sumować – podkreśla.
PO i Nowoczesna toczą teraz rozmowy o kształcie list wyborczych i o minimum programowym, ale tylko na wybory samorządowe. Politykom Nowoczesnej zależy, by efekt tych rozmów odzwierciedlał to, że zachowana zostanie podmiotowość partnerów koalicyjnych. – Nie ma mowy o sytuacji, w której będziemy tylko liberalnym skrzydłem PO, jak Gowin jest centrowym skrzydłem PiS – mówi nam ważny polityk Nowoczesnej.
Jednak sondaże utrudniają Nowoczesnej prowadzenie takich rozmów, bo partia Katarzyny Lubnauer ma około 5 proc. w sondażach – tak jak w ostatnim badaniu IBRiS dla „Rzeczpospolitej". I Platforma doskonale zdaje sobie z tego sprawę.