Ministerstwo Gospodarki opracowało projekt zmian dotyczących sposobu magazynowania strategicznych dla bezpieczeństwa państwa rezerw gazu. Do tej pory każda działająca w Polsce firma zajmująca się m.in. jego dystrybucją musi mieć określoną liczbę zapasów, które w razie kryzysu zapewniłyby ciągłość dostaw. Dotychczas musiała je magazynować na terenie kraju. Tymczasem resort gospodarki chce, by firmy miały możliwość gromadzenia zapasów gazu także za granicą – na terenie krajów m.in. Unii Europejskiej. Warunkiem byłaby możliwość przesłania rezerwy do Polski w ciągu 40 dni.
Po co? „Celem nowelizacji jest przede wszystkim dostosowanie ustawy o zapasach do przepisów prawa UE oraz umożliwienie stopniowej liberalizacji rynku gazu ziemnego w Polsce" – tłumaczy w piśmie do „Rz" Ministerstwo Gospodarki.
Gdyby przepisy wprowadzono dziś, można by magazynować gaz na terenie Niemiec, bo mamy z nimi połączenie gazowe, a w niedługim czasie będzie także z Czechami.
Maks Kraczkowski (PiS), wiceszef Sejmowej Komisji Gospodarki, uważa, że strategiczne rezerwy powinny być magazynowane w kraju. – Tymczasem pod rządami PO nie inwestuje się w powierzchnie magazynowe – stąd pomysł gromadzenia zapasów za granicą. To pójście na skróty narażające bezpieczeństwo państwa – mówi „Rz". Według Kraczkowskiego proponowane przepisy nie dają gwarancji bezpieczeństwa.
– Wiceminister gospodarki, który przedstawiał projekt, nie potrafił wytłumaczyć, czy w czasie kryzysu taki gaz faktycznie do Polski by trafił. Poza tym fakt zmagazynowania gazu za granicą trudniej sprawdzić i zweryfikować – podkreśla poseł PiS.