Za przyjęciem projektu ustawy głosowało 436 posłów. Zgodnie z nim świadczenie od maja wzrośnie do 1000 zł, od 2015 r. do 1200 zł, a od 2016 r. do 1300 zł netto. Ta podwyżka nie spełnia wszystkich żądań okupujących do dziś Sejm rodziców i dzieci niepełnosprawnych, ale zdaniem większości polityków jest krokiem w dobrym kierunku.
Sukces czy doraźne działanie?
- W pewnym sensie jest to sukces tych matek. One tym strajkiem zyskały nie tylko podwyższenie świadczeń, bo to im premier obiecał już po trzech dniach, ale dzięki jego kontynuacji także waloryzację. Jestem pełen podziwu dla tych kobiet, ich determinacji i odwagi. Pokazały, że tylko w taki sposób można w naszym kraju pewne sprawy załatwić – mówi "Rz" poseł Solidarnej Polski Arkadiusz Mularczyk.
Podobnego zdania jest Cezary Tomczyk z PO. - Ja bym chciał, żeby te świadczenia wszystkie były na zupełnie innym poziomie niż teraz. Ale wydaje mi się, że na te warunki, które mamy teraz w kraju, na warunki budżetowe to zrobiliśmy wszystko, co było można – ocenia. Daleki jest jednak od świętowania, bo zdaje sobie sprawę, że te środki i tak nie będą wystarczające. - Ciężko jednak mówić o sukcesie, bo jakakolwiek kwota by to nie była, na pewno będzie za niska dla tych bardzo potrzebujących osób – tłumaczy.
Jako jedyny przeciwko przyjęciu ustawy głosował niezrzeszony Przemysław Wipler. Dlaczego? - W dużej mierze podzielam zdanie Publicysty "Rz" Bartosza Marczuka, które zawarł w tekście "Przegraliśmy wszyscy". Ustawa, która została przyjęta nie ma charakteru systemowej polityki społecznej, a jest jedynie ustawą wyborczą, która została przyjęta pod lufami kamer kampanii wyborczej. Przyjęto ją tylko przez nadzwyczajną sytuację protestu niepełnosprawnych dzieci – wyjaśnia.
Jego zdaniem rząd nie powinien rozwiązywać tego problemu doraźnie, ale systemowo. - Rząd stworzył ustawę, która nie rozwiązuje problemów tych osób. Dobry projekt powinien uwzględniać stopień niepełnosprawności, sytuację materialną rodziny, która uzyskuje pomoc. Jesteśmy na tyle biednym państwem, że nie stać nas na dawanie pieniędzy tym, którzy są w dobrej sytuacji. Ta pomoc musi trafiać do osób, które naprawdę tego potrzebują. I przede wszystkim nie powinna wykluczać tych osób z możliwości pracy zarobkowej. Wszystkie te warunki powinny być traktowane spójnie – przedstawia "Rz" swoje propozycje.