Listy PO: Skandaliści na drugim planie

Ewa Kopacz nie była w stanie usunąć z list wyborczych wszystkich kontrowersyjnych polityków PO.

Aktualizacja: 10.08.2015 07:59 Publikacja: 09.08.2015 21:04

Ewa Kopacz

Ewa Kopacz

Foto: Fotorzepa/Jerzy Dudek

Po kilku tygodniach wewnętrznej wojny władze PO zatwierdziły listę kandydatów partii w jesiennych wyborach. Premier Ewa Kopacz próbowała zmusić do rezygnacji ze startu polityków usuniętych przez nią z rządu z powodu ostatnich skandali – w tym afery taśmowej. Bez skutku.

Koniec Biernata

W piątek wymusiła tylko rezygnację najbardziej kontrowersyjnego z nich – byłego ministra sportu Andrzeja Biernata, który został nagrany podczas swych rozmów z biznesmenami Janem Kulczykiem i Michałem Sołowowem.

Biernat ma jeszcze inny poważny problem: CBA wszczęło postępowanie w sprawie nieprawidłowości w jego oświadczeniu majątkowym, a dochodzenie może się zakończyć jeszcze przed wyborami.

Według naszych informacji podczas piątkowych obrad większość zarządu Platformy opowiedziała się za rezygnacją Biernata. Ponieważ zrobił tak nawet jego przyjaciel i sojusznik Cezary Grabarczyk, to uważane jest to za przygotowany wcześniej przez nich krok. Biernat napisał w oświadczeniu: „Podjąłem tę decyzję z myślą o dobru partii, z którą jestem związany od początku jej istnienia, i jak najlepszym dla niej wyniku wyborów. Ale także z myślą o dobru mojej rodziny, która przeszło pół roku jest bezpodstawnie atakowana i pomawiana".

Regres baronów

Kopacz lansowała hasło o „cofnięciu się" regionalnych liderów PO, czyli oddaniu przez nich tradycyjnych jedynek na rzecz innych kandydatów. Ponieważ większość polityków-skandalistów – poza Grabarczykiem także Tomasz Tomczykiewicz, Stanisław Gawłowski i Jacek Protasiewicz – to regionalni liderzy PO, mogła dzięki temu przesunąć ich w dół. Dostali drugie miejsca. Przezornie sam na dwójce obsadził się wcześniej nagrany były minister skarbu Włodzimierz Karpiński, szef PO na Lubelszczyźnie.

Jednak wbrew zapowiedziom pani premier niektórzy szefowie regionów zachowali jedynki: w Warmińsko-Mazurskiem Jacek Protas, w Opolskiem Leszek Korzeniowski, a na Podlasiu Robert Tyszkiewicz, współautor fatalnej kampanii prezydenckiej Bronisława Komorowskiego.

Roszady na listach

Kto dostał pozostałe jedynki? Najczęściej ministrowie i bliscy współpracownicy Kopacz, a także parlamentarzyści z drugiego szeregu. – Przy okazji korekt na listach Kopacz próbuje wprowadzić do Sejmu jak najwięcej swoich ludzi – twierdzi jeden z członków zarządu Platformy.

Przykłady? Świeżo upieczeni ministrowie: zdrowia Marian Zembala (nr 1 w Katowicach), sprawiedliwości Borys Budka (nr 1 w Bytomiu, Gliwicach i Zabrzu) oraz sportu Adam Korol (nr 1 w Gdańsku). Oprócz nich: szef jej gabinetu Marcin Kierwiński (okręg podwarszawski), rzecznik Cezary Tomczyk (Sieradz) oraz minister ds. europejskich Rafał Trzaskowski (Kraków), a także przyjaciółka pani premier Krystyna Skowrońska (Rzeszów). Kopacz zapewniła też dobre miejsca swym doradcom: Sławomirowi Nitrasowi, Michałowi Kamińskiemu i kilku innym bliskim współpracownikom z rządu.

Pierwsze protesty

Przy okazji roszad Kopacz wygenerowała w partii kilka nowych wyraźnych konfliktów. „Mam nadzieję na wzmocnienie Platformy, ale z panami Kamińskim i Giertychem nie odzyskamy zaufania Polaków" – napisał na Twitterze były europoseł Paweł Zalewski, który dostał na liście miejsce za Kamińskim.

Inne jego wpisy były równie ostre. „Nie mogę pojąć, jak na obywatelskiej liście znalazł się spin doktor spychający nas w stronę pustego PR i odciągający od realnych problemów" – pisał. I pytał, jak PO ma walczyć z ubóstwem, jeśli Kamiński nosi na ręku zegarek wart 37 tys. zł.

Wściekli są nie tylko spostponowani kandydaci, ale także liderzy regionów, którzy zostali przesunięci na dalsze miejsca bez wyraźnej przyczyny.

Część – jak Rafał Grupiński – została zdegradowana w sytuacji, gdy PO w ich regionach kwitnie (partia widowiskowo odbiła poznański ratusz z rąk bliskiego PiS Ryszarda Grobelnego, a w Wielkopolsce Bronisław Komorowski wygrał wybory prezydenckie). Na poznańskiej jedynce zastąpił go Szymon Ziółkowski, mistrz olimpijski w rzucie młotem, który jesienią... startował z komitetu Grobelnego.

W Małopolsce regionalny lider Grzegorz Lipiec dostał trzecie miejsce po spadochroniarzu ze stolicy Trzaskowskim i swym regionalnym rywalu Ireneuszu Rasiu. Kopacz upokorzyła też swą lokalną rywalkę, szefową PO w Świętorzyskiem, Marzenę Okłę-Drewnowicz, wpisując przed nią na listę w Kielcach innego spadochroniarza – Grzegorza Schetynę.

Decyzja wyborców

Jeden ze zdegradowanych liderów mówi nam: – Samo wstawienie kogoś bez zaplecza na jedynkę nie gwarantuje mu mandatu. Były już takie przykłady w PO. Przecież Michał Kamiński nie został wybrany do europarlamentu z jedynki na Lubelszczyźnie. Podobny los spotkał w Bydgoszczy Jacka Rostowskiego. Jednocześnie przesunięcie skażonych skandalami na drugie pozycje i tak praktycznie gwarantuje im wybór. To szefowie regionów, sterując kampanijną logistyką, są w stanie nie tylko wygrać wybory, ale także wprowadzić do Sejmu swoich ludzi.

Polityka
Nowy sondaż prezydencki: Skład II tury wydaje się przesądzony
Polityka
Bosak w jednej partii z Netanjahu. „Łączące poczucie strachu przed islamizacją”
Polityka
Po wyborach prezydenckich Trzecią Drogę czeka poważna zmiana
Polityka
Na co może liczyć Andrzej Duda po wyprowadzce z Pałacu Prezydenckiego? „Rzeczpospolita” sprawdza
Polityka
Zderzenie na konwencje i wiece. Andrzej Duda z Karolem Nawrockim, Radosław Sikorski z Rafałem Trzaskowskim