PiS poluje na posłów innych ugrupowań

Partia rządząca liczy na przejście kilku polityków z innych ugrupowań. Rozmowy na ten temat trwają.

Aktualizacja: 28.07.2017 07:22 Publikacja: 27.07.2017 18:55

Ryszard Terlecki, szef Klubu PiS chce wzmocnienia poselskiej reprezentacji

Ryszard Terlecki, szef Klubu PiS chce wzmocnienia poselskiej reprezentacji

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Planowane transfery mają spełnić przede wszystkim cel wizerunkowy: po spekulacjach o możliwym rozłamie w obozie władzy powinny one stworzyć wrażenie potęgi i atrakcyjności partii rządzącej. PiS chce też budować swoją siłę, aby w newralgicznych głosowaniach jesienią nie było nawet cienia wątpliwości, że najważniejsze dla nich projekty nie przejdą. Zwłaszcza w kontekście ustaw o dekoncentracji mediów, dalszych zmian w wymiarze sprawiedliwości czy możliwych modyfikacjach ordynacji wyborczej, o której mówił na kongresie w Przysusze Jarosław Kaczyński. Zwiększanie parlamentarnej siły zabezpieczyłoby PiS przed ewentualnymi woltami wśród własnych polityków.

Według naszych rozmówców, zarówno z PiS, jak i innych partii, które miałyby stracić na personalnych roszadach, mowa jest o dwóch posłach z PSL, pięciu z Kukiz'15 i dwóch z... Platformy Obywatelskiej. W najgorszej sytuacji są ludowcy, bo po niedawnym odejściu Andżeliki Możdżanowskiej, która – jak mówi się w kuluarach – odejść „musiała, a wcale nie chciała", pożegnanie kolejnego parlamentarzysty spowoduje spadnięcie PSL do poziomu koła poselskiego. W dodatku osłabi całą opozycję, odbierając jej czas w debatach parlamentarnych. I to jest, jak przyznaje w rozmowie z „Rzeczpospolitą" jeden z ludowców, główny powód działań PiS, który nie może darować ludowcom ich zachowania w czasie ostatniego kryzysu i postawy prezesa Władysława Kosiniaka-Kamysza, który wyrósł na jednego z bardziej merytorycznych przeciwników prezesa Kaczyńskiego. Rozpad klubu mógłby zachwiać jego pozycją tuż przed kampanią samorządową.

Oficjalnie politycy PSL twierdzą, że żadnego niebezpieczeństwa nie ma. – Niech sobie pozyskują posłów, daj im Boże – ironizuje były minister rolnictwa, poseł Marek Sawicki. – Zobaczymy, czy im po tym pozyskiwaniu przypadkiem posłów nie ubędzie – dodaje.

W Sejmie mówi się też, że Możdżanowska może dostać w przyszłości posadę rządową, być może w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. I będzie głosować jak PiS, zabezpieczając większość przy kluczowych głosowaniach.

W Kukiz'15 spekulacje o „podbieraniu" posłów także odbierane są jako rewanż za opowiedzenie się Pawła Kukiza po stronie prezydenta Andrzeja Dudy. – Wiemy, że negocjacje toczyły się od dwóch czy trzech miesięcy, ale teraz nagle jest przyspieszenie – mówi „Rzeczpospolitej" jeden z posłów Ruchu. – Chodzi o pięć osób, w tym m.in. posła, który już wcześniej sympatyzował z PiS i występował u boku prezesa.

Najbardziej zaskakujące są jednak chyba plany pozyskania dwóch posłów z klubu PO. Politycy Platformy nie mogą wręcz uwierzyć w taką możliwość. – O żadnych rozmowach nie słyszałem i nic nie wiem o ewentualnych transferach – mówi Andrzej Halicki z PO.

Ale inni posłowie nieoficjalnie przyznają, że partii rządzącej przydałoby się wzmocnienie, bo po krótkim przeglądzie wojska policzono, że frakcja zwolenników prezydenta liczy w PiS ok. 30 szabel. – To oczywiście nie znaczy, że aż tylu posłów by odeszło – mówi parlamentarzysta Platformy. – Ale jeśli 10 odejdzie, to trzeba od razu 10 nowych, żeby nie było wrażenia czarnej dziury.

Kto tworzy w PiS taką reakcję? Chodzi o grupę dziewięciu posłów Polski Razem Jarosława Gowina, kilku parlamentarzystów na partyjnym aucie, takich jak Łukasz Rzepecki, który odważył się skrytykować PiS w sprawie opłaty paliwowej, i wyemancypowanych senatorów takich jak Aleksander Bobko (także współpracownik Gowina).

Partia rządząca może w newralgicznych głosowaniach – jak przy Sądzie Najwyższym – i tak liczyć na koło Wolni i Solidarni Kornela Morawieckiego. Ale z transferami wśród innych niezależnych posłów może być gorzej. PiS sondowało posłanki koła Republikanów w Sejmie, ale bez rezultatu. Relacje ochłodziły się jeszcze bardziej po tym, jak Anna Maria Siarkowska zaczęła zbierać podpisy pod projektem Ordo Iuris dotyczącym aborcji i po głosowaniu w sprawie SN. Poza zasięgiem wydaje się Piotr Liroy-Marzec, Robert Winnicki (prezes Ruchu Narodowego) czy należący do Prawicy Rzeczypospolitej Jan Klawiter. Dlatego właśnie bardziej prawdopodobne wydają się transfery z klubów. ©?

Planowane transfery mają spełnić przede wszystkim cel wizerunkowy: po spekulacjach o możliwym rozłamie w obozie władzy powinny one stworzyć wrażenie potęgi i atrakcyjności partii rządzącej. PiS chce też budować swoją siłę, aby w newralgicznych głosowaniach jesienią nie było nawet cienia wątpliwości, że najważniejsze dla nich projekty nie przejdą. Zwłaszcza w kontekście ustaw o dekoncentracji mediów, dalszych zmian w wymiarze sprawiedliwości czy możliwych modyfikacjach ordynacji wyborczej, o której mówił na kongresie w Przysusze Jarosław Kaczyński. Zwiększanie parlamentarnej siły zabezpieczyłoby PiS przed ewentualnymi woltami wśród własnych polityków.

Pozostało jeszcze 84% artykułu
Polityka
Zaskoczenie dla Konfederacji? Nie Mentzen i nie Braun, wyborcy wskazali inne nazwisko
Polityka
Sondaż: Czy Karol Nawrocki może wygrać wybory prezydenckie? Znamy zdanie Polaków
Polityka
„Stary, nie śmiej się”. Tak Trzaskowski zareagował na pytanie młodego człowieka
wybory prezydenckie
Politolog: Start Grzegorza Brauna to dobra wiadomość dla dwóch kandydatów
Materiał Promocyjny
Kluczowe funkcje Małej Księgowości, dla których warto ją wybrać
Polityka
Zielony Ład? Nawrocki obiecuje referendum. „Sprawa egzystencjalna”
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego