Akcję wymierzoną w zwalczanie przestępstw popełnianych przez kierowców świadczących usługi przewozu osób przeprowadzili mundurowi w ostatnich dniach w Warszawie. Ma to związek z gwałtami i napaściami na tle seksualnym, których na młodych kobietach dopuszczają się obcojęzyczni kierowcy taksówek zamawianych przez aplikacje (sieci Ubera i Bolta). Plagę nagłośniła „Rzeczpospolita”, która w marcu dotarła do listy śledztw w takich sprawach.
Kontrole potwierdziły, że z kierowcami taxi z aplikacji są poważne problemy. – Policjanci wylegitymowali blisko 200 kierowców, 12 dopuściło się przestępstw i zostało zatrzymanych – wskazuje nam Mariusz Ciarka, rzecznik Komendy Głównej Policji. I wylicza, co ujawniły kontrole: – Posługiwanie się fałszywymi prawami jazdy, prowadzenie samochodu pod wpływem alkoholu lub podobnie działającego środka, naruszenie sądowego zakazu prowadzenia pojazdów czy też posiadanie dokumentu pochodzącego z przestępstwa – mówi insp. Ciarka.
Czytaj więcej
Gruziński kierowca sieciowego taxi po napaści na pasażerkę chciał uciec z kraju. W ostatniej chwi...
Przyłapani na nadużyciach to niemal sami obcokrajowcy, w tym – jak się dowiedzieliśmy – Uzbecy i Gruzini oraz przybysze z Turkmenistanu, Łotwy, Litwy i Ukrainy. Jedni dostali mandaty karne, inni wnioski o ukaranie za prowadzenie pojazdu bez uprawnień, a 13 samochodów odholowano.
Jak pisaliśmy w marcu br. toczyło się 20 śledztw dotyczących gwałtów i napaści na kobiety, które w stolicy zamówiły kurs (było potwierdzonych 11 przypadków z ub.r. i 9 z obecnego). Na koniec lipca bilans śledztw wzrósł do 28, a obecnie jest ich o kilka więcej. – Napaści wciąż się zdarzają. Szacujemy, że jest średnio jedna miesięcznie – słyszymy od stołecznych śledczych.