W środę w Sejmie odbyło się pierwsze czytanie rządowego projektu ustawy na nowo definiującej budowle dla celów podatku od nieruchomości oraz ujednolicającej opodatkowanie garaży. Jej główny cel to wyeliminowanie dzisiejszych częstych sporów na tle definicji budowli używanych w działalności gospodarczej.
Spory o nieruchomości
Jak zauważył podczas debaty wiceminister finansów Jarosław Neneman, dziś to właśnie ten podatek zajmuje drugie miejsce (po VAT) w statystykach sporów toczonych przed Naczelnym Sądem Administracyjnym. - Obowiązujące dziś przepisy powstały dawno temu, a Trybunał Konstytucyjny w swoich wyrokach dał asumpt do zmian – uzasadniał Neneman. Kąśliwie zauważył też, że długie i intensywne konsultacje trzech kolejnych wersji projektu pozwoliły niektórym doradcom podatkowym na „świetną reklamę w prasie”.
Złożony w Sejmie finalny projekt jest rzeczywiście owocem intensywnych jak rzadko kiedy konsultacji, podczas których zabierały głos setki ekspertów. W efekcie powstał obszerny katalog definicyjny wielu różnych budowli. Jedną z bardzo kontrowersyjnych kwestii było to, jak opodatkować urządzenia techniczne związane z budowlami. Ostatecznie zdecydowano się na traktowanie ich jako części budowli tylko wtedy, gdy są z nimi bezpośrednio związane i niezbędne do ich użytkowania. To istotna sprawa, bo budowle są opodatkowane stawką 2 proc. od ich wartości, a nie od metrażu jak w przypadku budynków.
Będzie reforma stawek od metrażu
Zresztą temat sposobów opodatkowania budynków od metrażu też był przedmiotem sejmowej debaty, choć tego projekt nie dotyczy. Poseł Marek Sowa (KO) sugerował, ze w podatku od nieruchomości są konieczne zmiany znacznie dalej idące. - Nie może być tak, że w małym mieście na Podkarpaciu stawka za metr kwadratowy ma taki sam pułap, jak w Warszawie na Marszałkowskiej albo w Krakowie na Floriańskiej – mówił Sowa i postulował zmiany dające gminom (beneficjentom tej daniny) więcej swobody w ustalaniu stawek podatku.