Takie wnioski płyną z raportu przygotowanego przez firmę doradczą PwC. A to zaledwie czubek góry lodowej. Dla polskich firm raportowanie podatkowe jest coraz bardziej skomplikowane, zmienne i kosztowne. Na tle innych państw mamy też rekordowo krótki termin na rozliczenie CIT z fiskusem.
Czytaj więcej
Spółki z o.o., akcyjne czy komandytowe muszą najpóźniej 2 kwietnia złożyć deklarację CIT-8 i zapłacić podatek za 2023 r.
CIT dla firm. Przepisy o CIT-8 coraz bardziej skomplikowane
Z opracowania wynika, że choć polskie przepisy dotyczące CIT stale pączkują, to termin na złożenie zeznania CIT-8 nie zmienił się od ponad 20 lat. Na uporanie się z tym niełatwym obowiązkiem firmy niezmiennie mają tylko trzy miesiące od zakończeniu roku podatkowego, za który się rozliczają. Tymczasem w Austrii podatnicy mają na to sześć miesięcy, a gdy ich rozliczenia sporządza doradca podatkowy – aż 15 miesięcy. Podobnie jest w Niemczech, gdzie na samodzielne rozliczenie CIT firma ma siedem miesięcy, a 14 miesięcy, gdy zleca to doradcy. Na Węgrzech termin na złożenie rocznego CIT wynosi pięć miesięcy, a w Wielkiej Brytanii – aż 12.
Poważną bolączką dla polskich firm jest też kolejność wywiązywania się z obowiązków podatkowych, w tym przede wszystkim to, że terminy na złożenie CIT-8 oraz odprowadzenie podatku są zbieżne z tym na przygotowanie sprawozdania finansowego. To spory problem zwłaszcza dla firm, które podlegają audytowaniu w zakresie ksiąg rachunkowych. U nich proces przygotowania sprawozdania finansowego jest bardziej skomplikowany i może się wydłużyć. A to często kończy się trudnościami z dotrzymaniem terminu. Konsekwencją tego jest zaś problem z samym wyliczeniem podatku i złożeniem zeznania CIT, bo jest to zależne od danych, które nie są zaudytowane, a zatem nieostateczne.
Efekt jest taki, że firma może być zmuszona do przeliczenia podatku należnego jeszcze raz po przygotowaniu sprawozdania finansowego, a potem do złożenia korekty zeznania, co może spowodować konieczność dopłaty daniny wraz z odsetkami.