Podatnicy, którzy chcą skorzystać z ulgi mieszkaniowej, muszą mieć prawo własności lub współwłasności nowej nieruchomości. Inwestycja w mieszkanie lub dom należący wyłącznie do współmałżonka, rodziców lub teściów może skończyć się zapłatą wysokiego podatku.
Przekonali się o tym małżonkowie, którzy w 2010 r. sprzedali wspólne mieszkanie spółdzielcze nabyte w 2006 r. Od daty zakupu nie upłynęło jeszcze pięć lat, więc aby nie płacić podatku, postanowili skorzystać z ulgi mieszkaniowej.
Przypomnijmy, że tylko sprzedaż nieruchomości po upływie pięciu lat od jej nabycia jest całkowicie wolna od PIT. Ten, kto sprzedaje ją wcześniej, może jednak w inny sposób uniknąć daniny. Wystarczy przeznaczyć uzyskane pieniądze na własne cele mieszkaniowe, np. zakup nowego mieszkania, działki lub budowę domu.
Małżonkowie przeznaczyli pieniądze na budowę wspólnego domu. Problem polegał jednak na tym, że wyłącznym właścicielem działki budowlanej był mąż, który otrzymał ją w darowiźnie od matki. Po kilku latach sprawą zainteresował się urząd skarbowy, który stwierdził, że kobieta nie miała prawa do ulgi i musi zapłacić zaległy podatek od połowy sprzedanego lokalu.
Czyja działka, tego dom
Podobne stanowisko zajął w interpretacji z 16 stycznia 2015 r. dyrektor Izby Skarbowej w Bydgoszczy (nr ITPB2/415-963/14/MU). Stwierdził, że podatniczka, inwestując w budowę domu na działce należącej wyłącznie do jej małżonka, poniosła nakłady na budynek, który nie jest jej własnością. To dlatego, że dom należy tylko do tego, kto jest właścicielem gruntu. Tymczasem warunkiem skorzystania z ulgi jest przeznaczenie pieniędzy ze sprzedaży na własne, a nie cudze cele mieszkaniowe. Kobieta musi więc zapłacić PIT od połowy przychodu ze sprzedaży lokalu.