Kuratorki wystawy w warszawskiej Zachęcie Marta Przybyło i Karolina Puchała-Rojek prowadzą widza przez narzucony pismu kanon tematów, rzeczowo tłumacząc, dlaczego np. dzieci pokazywano koniecznie jako otoczone opieką przez państwo, jak idealizowano życie na nowych osiedlach, a nawet jak kadrowano zdjęcia (fotografię artystki malującej na małomiasteczkowym rynku podcięto od dołu, by ukryć bose stopy otaczających ją chłopców). Może dla niektórych będzie zaskoczeniem, że ów przaśny PRL używał tak nowoczesnych narzędzi promocji gospodarczej – bo temu służyły liczne w miesięczniku obrazy wydajnego rolnictwa i zaawansowanego technologicznie przemysłu. Niektórych pytań kuratorki nie zadają, choćby tych o etyczną ocenę pracy na rzecz PRL-owskiej propagandy. Może i lepiej. Bez podpowiedzi możemy zderzyć własną wrażliwość i pamięć o komunistycznym systemie z siłą wyrazu fotografii Zofii Rydet, Tadeusza Rolkego, Harry'ego Weinberga, Ireny Jarosińskiej czy Jana Morka.