Plus Minus: Bohater „Psów" i „Psów 2" Franz Maurer wychodzi z więzienia po 25 latach odsiadki. Trafia do nowego świata, którego nie zna. Dla niejednego artysty to byłby pretekst do zrobienia filmu obyczajowego. Pan robi film sensacyjny. Kino musi nieść mocne wrażenia?
Kino musi robić wrażenie. Mocą, rozmachem, dramatyzmem albo prawdą. Może też uwodzić spokojem albo refleksją, może być bardzo różne. Jednego tylko nie może – nudzić nie może. Na ten temat mógł powstać film obyczajowy, doskonale go sobie wyobrażam, ale to jeden z tych gatunków, do których nie mam zaufania, a nawet podejrzewam, że jak nie wiadomo, czy mamy do czynienia z komedią czy z horrorem, to wrzucamy film do szuflady „obyczajowy", czyli moim zdaniem nijaki.
W pana sensacyjnych filmach jest więcej Polski niż w niejednej socjologicznej rozprawie. I trudny, smutny to obraz.
Dziękuję za dobre słowo w trudnych czasach, gdy palmę pierwszeństwa na rynku przejęli inni, młodsi, albo wręcz kobiety... Życie jest co prawda od 1989 roku wesołe, ale pojawiają się na nim takie skazy, że mnie jako obywatela to oburza. Głosowanie nie pomaga, to filmy robię „na panów", „na chłopów", „na plebanów". No, na tych ostatnich to nie, bo koledzy robią.
Przez ćwierć wieku, które Maurer spędził w więzieniu, wszystko się zmieniło: wygląd ulic, domy notabli, samochody, styl zabawy. Do codziennego życia wkroczyły komputery, komórki, kamery. Ale ciemne interesy, związki biznesu, świata przestępczego i policji trzymają się mocno.