To wszystko w tle zwykłych codziennych czynności, przesłanianych przez układy wielkiej i małej polityki. Czasem zdarzają się też gorące tematy ze sfery obyczajowej, które zajmują nam czas na kilka towarzyskich rozmów, i zaraz ustępują miejsca kolejnym. Jest ich tyle, że nie ma jak się nad nimi zatrzymać i spojrzeć poważniej jak na zjawiska, które mówią więcej o przełomie czasów, w którym żyjemy.
Spójrzmy na pierwsze osiem dni tego roku. Ja zwróciłam uwagę na trzy zdarzenia, które pozornie nie mają ze sobą nic wspólnego. Dotyczą różnych światów, hierarchii i wartości. Wszystkie trzy to jednak wydarzenia, które nigdy w dziejach nie miały miejsca. Oto pierwszego dnia 2020 roku głowa Kościoła katolickiego, stojąc przed wiernymi w Watykanie przed modlitwą na Anioł Pański przeprosił wiernych za swoje zachowanie. Nie było to modlitewne wyznanie win, skrucha ogólna. Były to zwykłe przeprosiny za osobisty gest, za złość, za „trzepnięcie", bo inaczej nie da się tego nazwać, za trzepnięcie po dłoni kobiety, która swoją natarczywością zadała ból. Więc ból za ból.
Jak mogło do tego dojść? Najwyraźniej nastąpił jakiś koniec. Można to nazwać wyjściem z roli. Papieże w lektykach, i ci potem bardziej z ludźmi, a jednak z wysokości, utrzymywali się w pewnej konwencji. Przy największej nawet dobrotliwości zachowali majestat i dystans. W ostatnim dniu 2019 r. papież Franciszek po prostu wyszedł z roli. W pierwszym dniu 2020 r. zachował się podobnie. Nie było modlitewnych aluzji do ogólnie pojętej niecierpliwości. Było osobiste, publiczne „przepraszam".
Przejdę teraz do zdarzenia zupełnie innego w każdym aspekcie – zarówno treści, jak i formy. Oto na rozdaniu nagród filmowych Złotych Globów prowadzący uroczystość brytyjski komik Ricky Gervais zaszokował wszystkich, wychodząc z roli zabawnego komentatora. Zapowiadając, że prowadzi ją po raz ostatni, nie przebierając w słowach, wyzwał wszystkich obecnych od typów z półświatka i wyraził swoją pogardę dla każdego, kto odbierze tutaj nagrodę. Wytknął hipokryzję i popieranie koncernów, które niszczą i wyzyskują. Odniósł się do konkretnych osób, największych gwiazd siedzących przed nim jak obnażone i pozbawione korony.