Trudno policzyć miliardy bitów informacji stworzonych ostatnio na ten temat, ale jedno przynajmniej jest pewne: współczesny system komunikacji, prócz tego, że może budować przesadne wrażenie o zagrożeniu, sprawdza się jako instrument ostrzegania i prewencji. W świecie internetu, nawet cenzurowanego jak w Chinach, nie ma możliwości ukrycia czy zatajenia newsa. Co więcej, jego powtarzalność wyostrza problem, mobilizuje władzę polityczną do aktywności.
Najlepszym tego przykładem jest radykalizacja działań chińskiej administracji w związku z brakiem sukcesów w walce z epidemią. 10 lutego, czyli miesiąc po jej ujawnieniu, w odległych o tysiące kilometrów od Wuhanu Pekinie i Szanghaju wprowadzono ograniczenia w poruszaniu się mieszkańców, a 15 lutego Najwyższy Sąd Ludowy Chińskiej Republiki Ludowej ogłosił, że ukrywanie przypadków koronawirusa, ich nieraportowanie oraz świadome zarażanie innych powinno być kwalifikowane jako „narażanie bezpieczeństwa publicznego przez niebezpieczne środki", co jest zagrożone karą od dziesięciu lat pozbawienia wolności do kary śmierci. 17 lutego ten sam sąd uznał, że produkcja sprzętu medycznego (w tym masek chirurgicznych) niespełniającego norm krajowych jest zagrożona karą więzienia do dożywocia włącznie.