Jeszcze niedawno, gdy była mowa o kostiumach filmowych, chodziło tylko o duży ekran. Teraz świat ogląda ambitne seriale nowej generacji i to w nich moda otrzymuje najlepszy tzw. product placement – lokowanie produktu. I nie jest to historyczne widowisko z krynolinami, kapeluszami i piórami husarów, tylko opowieści współczesne, w których kostium jest po prostu ubraniem. Przekaz mniej popisowy, ale bardziej zniuansowany.
Co można powiedzieć o garniturze? To tylko marynarka, spodnie, jeszcze krawat. A jednak w serialu „Suits" („W garniturach") o garniturach gada się cały czas, mało tego – nawet tytułowa piosenka jest o nich. Serial, najbardziej znany z tego, że grała w nim Meghan Markle, zanim została księżną Sussexu, rozgrywa się w elitarnej nowojorskiej firmie prawniczej Pearson Specter Litt. Problemy zawodowe, intrygi prywatne i oczywiście ścisły korporacyjny dress code: wszyscy, jak przystało na elitę, nienagannie ubrani. „Suits" szybko stało się niemal obiektem kultu dla 30-latków – dotąd raczej dżinsowi, zaczynali chodzić w garniturach.
Wybór strojów w tym serialu pokazuje, w jakim stopniu współczesne ubranie może być tajnym kodem – do odczytania tylko dla tych, którzy znają kod dostępu. Niby wszyscy wyglądają podobnie, a jednak... Ubranie zawiera informacje o statusie zarobkowym, społecznym, usposobieniu, nawet pochodzeniu. Pracownicy Pearson Specter opanowali do perfekcji znajomość własnego szyfru. Nie potrzebują metki ani logo, żeby wiedzieć, co kto ma. Nikt tam nie pomyli sukienki Dolce & Gabbana z podobną sukienką z Zary. Każdy rozpozna, że szef Harvey nosi garnitury Toma Forda tak dopasowane, że tworzą prawie drugą skórę. Zestaw garniturów tego bohatera w odcieniach szarości, granatu i czerni liczy 20 sztuk.
Mimo tytułu garnitury grają tu rolę drugoplanową. „Status mężczyzny poznaje się po kobiecie" – twierdzi kostiumografka, która skupiła się na najwyższej półce ubrań damskich. „Suits" jest przeglądem najdroższych światowych marek: Prada, Dior, Giambattista Valli, Dolce & Gabbana, Nina Ricci, Reed Krakoff, Alexander McQueen, Chanel. Wszystko to jednak odbywa się w ramach ścisłego kodu korporacyjnego. Ale ubranie podkreśla też charakter bohaterów: Rachel, doradca inwestycyjna, nosi się elegancko i poważnie, rudowłosa sekretarka Donna Paulsen może pozwolić sobie na więcej luzu.
Konserwa kontra moderna
Jak ubierają się feministki? Jeśli sądzić po dokumentacji, jakiej w tej materii obficie dostarcza tygodnik „Wysokie Obcasy", główną zasadą rodzimych feministek jest lekceważenie wszelkich reguł. Zarówno tych, które narzuca moda, jak i tych, które wynikają z nakazów społecznych: dostosowania stroju do okazji, wyrażania ubraniem szacunku dla okoliczności itp. Wobec tych zasad feminizm żywi nieskończoną pogardę – według niego ograniczają one swobodę wyboru. Generalna zasada: ubierać się nie tak, jak od nas oczekują. Zaskakiwać, prowokować, łamać reguły społeczne. Dobierać ubranie tak, żeby nic do niczego nie pasowało. Ani stylem, ani kolorem, ani fasonem.