Ta nauka to również gruntowne zmiany w naszym świecie. Zmiany, których natura dopiero powoli się nam objawia. Niewątpliwe przyspieszenie technologiczne, konieczny postęp automatyzacji procesów produkcji, reorganizacja systemu ludzkiej pracy, nowe zadania państw w dziedzinie ochrony swoich aktywów, rewolucja sanitarna. To tylko niemal intuicyjne hasła, ale to co za nimi, o ile potraktujemy je jako rzeczywiste wyzwania, to rozłożone na lata trudne procesy. Czy jesteśmy na nie przygotowani? Czy są przygotowani rządzący? Parlamenty świata muszą umieć oderwać się od stereotypów, zredefiniować swoje zadania i dokonać niezbędnych zmian w regulujących nasze życie systemach prawa. Wszystko to nowości. Bez wątpienia trudne, ale musimy umieć się z nimi zmierzyć.
Ledwie jesienią 2018 roku redakcja „Rzeczpospolitej" podjęła temat ścieżek narodowego rozwoju i opublikowała serię artykułów poświęconych wizji Polski w roku 2050. Akcja „Polska 2050" zamknęła się serią kilkudziesięciu wypowiedzi ekonomistów, socjologów, polityków, filozofów i z pewnością była cennym wkładem do dyskusji nad polską strategią narodową na kolejne ćwierć wieku. Co ciekawe, żaden z tekstów nie przewidział wtedy czarnego łabędzia, jakim okazał się Covid-19. To rzecz jasna ważne zastrzeżenie, ale – po ponownej lekturze materiału – w żaden sposób nie deprecjonuje merytorycznego ciężaru tamtych wypowiedzi. Co więcej, nasz cykl był na tyle inspirujący dla opinii publicznej, że jeden z obiecujących polityków młodego pokolenia, zarazem kandydat na prezydenta, tę właśnie datę wziął na sztandar swojego stowarzyszenia.
Dziś wracamy do projekcji przyszłości dla Polski. Uruchamiamy kolejną serię tekstów. Tym razem to cykl „Polska za sto lat". W sprawie wizji ścieżki rozwoju i perspektywy docelowej wypowiedzą się wybitni teoretycy i praktycy gospodarki oraz polityki. Dziś tekst profesora Andrzeja Koźmińskiego. Już niedługo następne. Serię tekstów decydujemy się zamieścić na początku misji nowego rządu z Mateuszem Morawieckim i Jarosławem Kaczyńskim na czele. To gabinet, któremu demokratyczny werdykt wyborców powierzył sprawy kraju w wyjątkowym momencie, jakim jest pandemia. Chciałbym wierzyć, że rządzący oderwą się w swoim myśleniu od krótkoterminowego interesu partyjnego i poświęcą się refleksji na temat strategicznych wyzwań, przed którymi stoimy jako naród i państwo. Chciałbym wierzyć, że nasze teksty będą dla nich nie tylko lekturą, ale i inspiracją. Czytelników zaś zapraszam na łamy. Ta dyskusja nie jest bez znaczenia. Będziemy ją toczyć do końca roku, a finał zwieńczymy białą księgą „Polska za sto lat". Publikacja będzie szeroko kolportowana. Mam nadzieję, że dotrze i do Państwa.