Nie tańczył z gwiazdami i nie jeździł na lodzie. Nawet, choć bardzo tego chciał, nie kręcił ostatnio filmów. Pisał scenariusze, ale nie potrafił się przebijać z nimi przez dzisiejszy świat kina. Nie bywał na bankietach, nie wyczekiwał pod drzwiami sponsorów, nie przemierzał telewizyjnych korytarzy.
Od swojego debiutu, nakręconej w 1954 roku „Trudnej miłości” zrobił ponad 20 filmów. „Świadectwo urodzenia”, „Głos z tamtego świata”, „Samotność we dwoje”, „Westerplatte”, „Wolne miasto”, „Drzwi w murze”, „Kobieta w kapeluszu”, „Pasja”, „Ryś”, „Szklana kula”, „Opadły liście z drzew”, „Anioł w szafie”. W tych obrazach rozliczał się z przeszłością, opowiadał o ludziach naznaczonych wojną, skomplikowanych relacjach między osobami bliskimi. Robił to niesztampowo. Nie dawał się porwać romantycznym mitom, pokazywał dramaty ludzi, którzy muszą dokonać trudnych życiowych wyborów.
Jego filmy, zazwyczaj wyciszone, złożone z niuansów i detali, przejmują prawdą i wnikliwością obserwacji. Różewicz nie wpisywał się w żadne nurty i szkoły. Był wierny sobie, bronił wartości, jakie wyniósł z rodzinnego domu: miłości, przyjaźni, wierności, uczciwości. To zadziwiające, jak jego twórczość, choć zapomniana, przetrwała próbę czasu. Wrócimy do niej, Best Film ma zamiar wydać kolekcję Różewicza na DVD.
[srodtytul]Jedyny taki zespół[/srodtytul]
W historii polskiego kina Stanisław Różewicz zostanie również jako założyciel i wieloletni kierownik artystyczny Toru – zespołu, który od chwili założenia w 1967 roku stał się w naszym filmowym krajobrazie fenomenem. Tu wyrośli i dojrzeli Krzysztof Zanussi, Edward Żebrowski, Janusz Majewski, Antoni Krauze, Wojciech Marczewski. Tu narodził się jako fabularzysta Krzysztof Kieślowski, tu zaczynał Filip Bajon.