Michał Szułdrzyński: Stanowski jak Musk. Nie chodzi tylko o walkę z establishmentem

Nowa elita big techów wierzy, że nowe media są w stanie zastąpić stare i w ten sposób zbudować bardziej egalitarny świat.

Publikacja: 23.01.2025 18:00

Wybory Prezydenta RP 2025 - kampania. Dziennikarz, kandydat w zbliżających się wyborach na prezydent

Wybory Prezydenta RP 2025 - kampania. Dziennikarz, kandydat w zbliżających się wyborach na prezydenta RP Krzysztof Stanowski podczas akcji zbierania podpisów pod listą poparcia jego komitetu wyborczego

Foto: PAP/Stach Leszczyński

Niezwykle symboliczna była loża miliarderów podczas zaprzysiężenia Donalda Trumpa. Obok rodziny, osób 47. prezydentowi USA najbliższych, stali najbardziej wpływowi ludzie na ziemi. I nie były to, by posłużyć się snobistycznym sformułowaniem, „stare pieniądze”, ale miliarderzy związani z nowymi technologiami. Obok Elona Muska, właściciela SpaceX, Tesli i X (dawniej Twittera), dla którego przygotowano stanowisko w nowo powołanym Departamencie ds. Efektywności amerykańskiego rządu, stali Mark Zuckerberg, Jeff Bezos (z piękną narzeczoną) i Sundar Pichai. Pierwszy jest założycielem Facebooka, drugi Amazona, ale też właścicielem legendarnego tytułu prasowego „The Washington Post”, a trzeci prezesem firmy Alphabet, do której należy Google. Podczas inauguracji za Muskiem stał twórca Google’a Sergiey Brin, w rotundzie Kapitolu widziano również szefa OpenAI Sama Altmana i szefa Apple’a Tima Cooka. Jak policzył „Forbes”, majątek gości inauguracji łącznie wyniósł 1,35 biliona dolarów (bilion ma 12 zer). Wśród gości inauguracji roiło się od influencerów i podcasterów. Jedynym magnatem medialnym w starym stylu był chyba tylko właściciel Fox News Rupert Murdoch.

Czytaj więcej

Michał Szułdrzyński: „Ten trzeci” w wyborach decyduje o nowym prezydencie. Kto nim będzie?

Donald Trump legitymizuje tych, którzy myślą, że nowe technologie mogą zmienić świat 

A zarazem byli to ludzie, którzy silnie wierzą w ideologię, która stoi za big techami, wierzą, że dzięki technologiom świat staje się równiejszy, bardziej demokratyczny itp. Wielu z nich wierzy, że nowe media są w stanie zastąpić stare i w ten sposób zbudować bardziej egalitarny świat. Elon Musk po zwycięstwie Trumpa w wyborach pisał do użytkowników swojego serwisu: „to wy jesteście mediami”, nieustannie atakując media tradycyjne. Sam Trump, który jeszcze cztery lata temu chciał wyłączyć TikToka, wstawił się za tym serwisem i podpisał dokument, który daje platformie dodatkowe 75 dni na znalezienie nabywcy, zgodnie z amerykańskim prawem. Wiedząc, co się święci, do obozu zwycięzców postanowił dołączyć Zuckerberg, który ogłosił, że będzie walczył z cenzurą na swoim własnym Facebooku i zadba o wolność słowa, doszlusowując do Muska.

I warto przez ten pryzmat patrzeć na decyzję Bezosa, który przed wyborami zabronił redakcji „The Washington Post” popierać kandydata demokratów. Wywołało to w zespole trzęsienie ziemi, a także niezadowolenie czytelników. Bezosa oskarżano, że zdradza linię pisma, że ustawia się pod Trumpa. Ale może chodzi o coś innego. Może Bezos dostrzegł, że dziś podział polityczny ściśle wiąże się z podziałem medialnym. Na spór polityczny i społeczny nakłada się też podział na stare i nowe media. W myśl ideologii, którą głosi Musk, a do której dołączył Zuckerberg, to platformy społecznościowe są wyrazicielem woli, a najczęściej gniewu mas, który w USA przybrał właśnie postać alt-rightowej kontrrewolucji. Duża część tradycyjnych mediów stoi zaś po stronie wielkomiejskich, liberalnych elit, które widziały nadzieję na ocalenie liberalnej demokracji w kandydaturze Kamali Harris. Bezos natomiast nie chciał wpisywać się w ten podział na stare i nowe media. Z kolei Musk i Zuckerberg uważają, że dopiero teraz zatryumfuje demokracja i wolność słowa bez cenzury.

Bo tak naprawdę on rozpoczyna krucjatę nie tylko przeciwko politykom, którzy startują w wyborach, ale też przeciwko starym mediom, które obwinia za obecny stan polityki.

Ale przecież i w Europie mamy do czynienia z podobnym zjawiskiem. Jeśli ktoś ma tylko dobry pomysł, może zrobić karierę, robiąc podcast, może stworzyć popularne konto na X, stać się influencerem na Instagramie, YouTubie czy TikToku. To właśnie dlatego europejski mainstream tak chce wojować z należącym do Muska X, toteż dlatego europejskie partie prawicowe uważają to za atak na wolność słowa i w Musku dostrzegają szansę na przełamanie monopolu mainstreamowych mediów, najczęściej tej nowej prawicy niechętnym.

I tym podziałem grał podczas inauguracyjnego przemówienia Trump, ogłaszając rewolucję zdrowego rozsądku przeciwko liberalnemu establishmentowi. Ale to też jest istotą eksperymentu, który ogłosił w ostatnim tygodniu Krzysztof Stanowski, deklarując, że startuje w wyborach prezydenckich. Bo tak naprawdę on rozpoczyna krucjatę nie tylko przeciwko politykom, którzy startują w wyborach, ale też przeciwko starym mediom, które obwinia za obecny stan polityki. On, świetnie czujący się w nowych mediach, mając ponad milion obserwujących na X i setki tysięcy fanów na YouTubie, wypowiada wojnę dotychczasowemu establishmentowi, licząc, że klimat z USA udzieli się również Polsce.

Niezwykle symboliczna była loża miliarderów podczas zaprzysiężenia Donalda Trumpa. Obok rodziny, osób 47. prezydentowi USA najbliższych, stali najbardziej wpływowi ludzie na ziemi. I nie były to, by posłużyć się snobistycznym sformułowaniem, „stare pieniądze”, ale miliarderzy związani z nowymi technologiami. Obok Elona Muska, właściciela SpaceX, Tesli i X (dawniej Twittera), dla którego przygotowano stanowisko w nowo powołanym Departamencie ds. Efektywności amerykańskiego rządu, stali Mark Zuckerberg, Jeff Bezos (z piękną narzeczoną) i Sundar Pichai. Pierwszy jest założycielem Facebooka, drugi Amazona, ale też właścicielem legendarnego tytułu prasowego „The Washington Post”, a trzeci prezesem firmy Alphabet, do której należy Google. Podczas inauguracji za Muskiem stał twórca Google’a Sergiey Brin, w rotundzie Kapitolu widziano również szefa OpenAI Sama Altmana i szefa Apple’a Tima Cooka. Jak policzył „Forbes”, majątek gości inauguracji łącznie wyniósł 1,35 biliona dolarów (bilion ma 12 zer). Wśród gości inauguracji roiło się od influencerów i podcasterów. Jedynym magnatem medialnym w starym stylu był chyba tylko właściciel Fox News Rupert Murdoch.

Plus Minus
Bogusław Chrabota: Krzysztof Stanowski kpi z demokracji, czerpiąc garściami z jej zalet
Materiał Promocyjny
Suzuki Vitara i Suzuki Swift ponownie w gronie liderów rankingu niezawodności
Plus Minus
„The Outrun”: Wiatr gwiżdże w butelce
Plus Minus
„Star Wars: The Deckbuilding Game – Clone Wars”: Rozbuduj talię Klonów
Plus Minus
„Polska na odwyku”: Winko i wóda
Materiał Promocyjny
Warta oferuje spersonalizowaną terapię onkologiczną
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego