„Pikit”: Ile oczek, tyle stworów

Negatywna interakcja, która gwarantuje sporo emocji – oto tajemnica sukcesu gry „Pikit”.

Publikacja: 05.07.2024 17:00

„Pikit”, twórca: Corentin Brand, wyd. Rebel.pl

„Pikit”, twórca: Corentin Brand, wyd. Rebel.pl

Foto: mat.pras.

Sprawa jest poważna. Oto gigantyczne japońskie potwory kaijū atakują Ziemię. Pojawiają się też potężne mechy, czyli mechaniczne pancerze bojowe. O tym, jak będzie przebiegać bój, zadecydują rzuty kośćmi oraz umiejętne posługiwanie się kartami. „Pikit”, pierwsza gra w dorobku francuskiego projektanta Corentina Branda, okazuje się zaskakująco wciągająca, choć jest niepozorna. Choćby dlatego, że pudełko nie jest duże. Mieszczą się w nim 63 karty (w tym 53 kaijū i 6 mechów), dwie kości, instrukcja oraz 12 znaczników. Przeciętna rozgrywka trwa raptem 10 minut, a może wziąć w niej udział od dwóch do czterech graczy. Wygrywa ten, który zbierze najwięcej punktów przyznawanych m.in. za zdobyte podczas gry giganty.

Ten artykuł przeczytasz z aktywną subskrypcją rp.pl.

Wybierz ofertę dla Ciebie.

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Czytaj artykuły z Rzeczpospolitej i wydanie magazynowe Plus Minus.

Subskrybuj Zaloguj się
29,90 zł miesięcznie
Tylko 19,90 zł miesięcznie
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Bałkan elektryk
Plus Minus
Ta gra nazywa się soccer
Plus Minus
Leksykon zamordysty
Plus Minus
Ateizm – intronizacja ludzkiej pychy
Materiał Promocyjny
Mazda CX-5 – wszystko, co dobre, ma swój koniec
Plus Minus
Zobacz: to się dzieje naprawdę
Materiał Promocyjny
Jak Lidl Polska wspiera polskich producentów i eksport ich produktów?