Co prawda w przypadku reprezentowanej przez poseł Kotulę Lewicy „zaraz po wygranych wyborach” to tyle samo co „nigdy”, ale warto się pochylić nad jej powyborczymi planami. Kilka dni temu Sejm odrzucił projekt Kai Godek, która chciała karania za samo informowanie o możliwości dokonania aborcji, nawet gdyby miało to dotyczyć informowania o takiej możliwości w kraju, w którym przerwanie ciąży nie jest przestępstwem. Projekt na szczęście upadł, bo nawet dla przeciwników aborcji pomysł, żeby w tej akurat kwestii zawiesić wolność słowa i sumienia, okazał się zbyt radykalny. Karania za informowanie, że w Niemczech aborcja jest dozwolona, zatem nie będzie.
Czytaj więcej
Leszek Balcerowicz: „Populizm to obiecywanie ludziom rzeczy nierealnych lub realnych, ale z pominięciem kosztów. Są dwa rodzaje populistów: wierzący w swoje obietnice i niewierzący w swoje obietnice. Ci pierwsi to populiści – idioci. Ci drudzy to populiści – oszuści. Przykłady?”.
I jak już się (na chwilę) pozbyliśmy jednej zamordystki, wyrwała się kolejna – z drugiej strony sporu. Zakazy organizowania demonstracji przed klinikami aborcyjnymi funkcjonują w niektórych krajach, ale sprawne państwo powinno sobie umieć poradzić z radykałami w inny sposób, niż zawieszając im – a przy okazji także wszystkim innym chcącym się wypowiedzieć w sprawie – prawa obywatelskie. Wolałabym zatem, żeby partia aspirująca do przejęcia władzy miała jakiś zgodny z konstytucją pomysł na zarządzanie społecznymi konfliktami. Zakaz modlitwy zgodny nie jest i gdyby Lewica miała kiedyś okazję go wprowadzać, przekonalibyśmy się też, że jedynie sprzyja nakręcaniu konfliktu. Ciekawe, swoją drogą, że po zakazy jako środki do osiągania ideologicznych celów równie chętnie sięgają radykałowie z lewicy i prawicy.
Wolałabym zatem, żeby partia aspirująca do przejęcia władzy miała jakiś zgodny z konstytucją pomysł na zarządzanie społecznymi konfliktami.
Tegoroczna kampania wyborcza zapowiada się na wyjątkowo głupią, a to przecież dopiero początek. Jesteśmy więc jeszcze na etapie rozliczania Tuska ze znajomości dziesięciu przykazań przez marszałek Sejmu i ściganiu się na ideologiczne wrzutki przez partie zbyt słabe, by wygrać, i zbyt głupie, by grać rozsądnie. Oto Sławomir Mentzen, „wolnościowiec” z Nowej Nadziei, pochwalił się swoją kreatywnością w kwestii urządzania ludziom życia. „Chciałbym zawrzeć z moją żoną ślub, który jest nierozerwalny tak, jak moje małżeństwo kościelne z nią jest nierozerwalne. Nie mam takiej możliwości. Chciałbym, żeby państwo dało mi taką możliwość”.