Reklama
Rozwiń

„Magia wynalazków”: Obwoźny handel czasem

Ludzie i materiały wzajemnie się modelują, brzmi teza autorki tej znakomitej książki o wynalazkach.

Publikacja: 17.03.2023 17:00

„Magia wynalazków”: Obwoźny handel czasem

Foto: materiały prasowe

Nikt już nie pisze takich książek. Odwołujących się tak mocno do historii, tych pionierskich czasów, kiedy ludzie musieli obywać się bez rzeczy, które dziś uchodzą za standard. Książka Ainissy Ramirez „Magia wynalazków” pokazuje, jak stopniowo technika wzbogacała się o kluczowe maszyny i sposoby, które pchnęły do przodu molocha cywilizacji.

Ramirez opisuje i analizuje osiem wynalazków: zegary, tory kolejowe, telegraf, fotografię, żarówki, twarde dyski, szkło laboratoryjne i półprzewodniki. Przyporządkowuje im odpowiednie materiały: stal, miedź, srebro, węgiel, krzem i inne. Autorka jest z wykształcenia materiałoznawcą, czyli kimś, kto niby nie ma prawa odzywać się przy wielkich odkrywcach ani wynalazcach. A jednak zastosowanie odpowiednich materiałów było nieodzowne, by dany pomysł działał. „To, że nie zapadamy się przez podłogę, że moja bluza jest niebieska, że świecą żarówki, wszystko to wynika z interakcji atomów. Jeśli zdołacie zrozumieć, w jaki sposób się to dzieje, będziecie także mogli zmienić to oddziaływanie i sprawicie, że atomy będą robić co innego”. Myśl jej profesora stała się zawodową dewizą Ramirez.

Czytaj więcej

„Archipelag GUŁag”: Zakazany po raz drugi

Jednak najlepsze w książce jest wykroczenie poza wąski krąg techniczny i ukazanie, w jaki sposób wprowadzenie konkretnego wynalazku wpłynęło na model kultury i obyczaje. „Magia wynalazków” imponuje szerokością spojrzenia, interdyscyplinarnym ujęciem.

Przez 104 lata rodzina Belville dostarczała Londynowi czasu, a ściśle rzecz biorąc wieści, jaka jest dokładnie godzina. W tym celu ostatnia przedstawicielka rodu Ruth Belville udawała się raz w tygodniu do obserwatorium astronomicznego, które prowadziło dokładny pomiar czasu, nastawiała zegarek i objeżdżała instytucje, którym zależało na dokładnych wskazaniach: kolej, urzędy, gazety, zegarmistrzów, banki, a nawet puby, które musiały kończyć działalność o określonej porze. Ojciec Ruth obsługiwał około 200 instytucji, a już w XX wieku samej Ruth przypadło 50. Zmieniała się technika, wchodziły zegary kwarcowe i dziś nikt by nie pomyślał, że ktoś powinien rozwozić czas.

Przy okazji niejako Ramirez posuwa się do dywagacji, jak wprowadzenie zegarów zmieniło ludzkie życie, jak go uporządkowało i poddało rygorom. Strefy czasowe, nieraz po kilka w jednym mieście, uległy likwidacji. Zegarek Ruth, pamiątka i skarb rodzinny, pochodził z roku 1786, został wykonany dla rodziny królewskiej, ale się nie spodobał. Był precyzyjny, wykonywał pięć tyknięć na sekundę dzięki doskonałej sprężynie stalowej. Tu autorka jest już w swoim żywiole, opisując proces uzyskiwania takiej stali, a w rozdziale późniejszym innej, nadającej się na szyny kolejowe. Od torów kolejowych, od wynalazku telegrafu odbija się Ramirez ku refleksji, jak sieć kolejowa powiązała ze sobą Stany Zjednoczone i jak telegraf jeszcze pogłębił ten proces, skoro wieści z odległych nawet zakątków przychodziły w ciągu kilku godzin, a nie, jak dawniej, miesięcy.

Czytaj więcej

„Lem: Reaktywacja”: Kongres lemologiczny

Opisywanie, jak dochodziło do wynalazków, kim byli wynalazcy, z czym się borykali – jest u Ramirez bardzo staroświeckie w przytaczaniu szczegółów. Udało się ukazać w książce, jak „wbite pomiędzy fizykę a chemię” materiałoznawstwo wpłynęło nie tylko na technikę, ale i na ludzkość. Ludzie i materiały wzajemnie się modelują, brzmi teza autorki. Fascynujący rozdział o szkle laboratoryjnym pokazuje, że nie byłoby wielu odkryć z chemii, mikrobiologii i innych dziedzin, gdyby zabrakło drobiazgu – odpowiedniego szkła.

To, że technika i jej gadżety wpływają na obyczajowość, dziś nikogo nie dziwi. Wystarczy spojrzeć w autobusie na ludzi zgodnie pochylonych nad smartfonami. Nihil novi – ale dawniej nie było to tak oczywiste.

Nikt już nie pisze takich książek. Odwołujących się tak mocno do historii, tych pionierskich czasów, kiedy ludzie musieli obywać się bez rzeczy, które dziś uchodzą za standard. Książka Ainissy Ramirez „Magia wynalazków” pokazuje, jak stopniowo technika wzbogacała się o kluczowe maszyny i sposoby, które pchnęły do przodu molocha cywilizacji.

Ramirez opisuje i analizuje osiem wynalazków: zegary, tory kolejowe, telegraf, fotografię, żarówki, twarde dyski, szkło laboratoryjne i półprzewodniki. Przyporządkowuje im odpowiednie materiały: stal, miedź, srebro, węgiel, krzem i inne. Autorka jest z wykształcenia materiałoznawcą, czyli kimś, kto niby nie ma prawa odzywać się przy wielkich odkrywcach ani wynalazcach. A jednak zastosowanie odpowiednich materiałów było nieodzowne, by dany pomysł działał. „To, że nie zapadamy się przez podłogę, że moja bluza jest niebieska, że świecą żarówki, wszystko to wynika z interakcji atomów. Jeśli zdołacie zrozumieć, w jaki sposób się to dzieje, będziecie także mogli zmienić to oddziaływanie i sprawicie, że atomy będą robić co innego”. Myśl jej profesora stała się zawodową dewizą Ramirez.

Plus Minus
Konsumpcjonistyczny szał: Boże Narodzenie ulubionym świętem postchrześcijańskiego świata
Plus Minus
Kompas Młodej Sztuki 2024: Najlepsi artyści XIV edycji
Plus Minus
„Na czworakach”: Zatroskany narcyzm
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Plus Minus
„Ciapki”: Gnaty, ciapki i kostki
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku