Jestem w trakcie lektury książki Krystyny Kurczab-Redlińskiej „Wowa, Wołodia, Władimir. Tajemnice Rosji Putina”, która przeraża mnie swoim rozmiarem, ale zarazem intryguje treścią. Jest to pozycja, która najbardziej mnie teraz fascynuje. Skupiłam się również na literaturze opowiadającej o jodze. W pewnym sensie był to mój sposób na złapanie dystansu. Bardzo ważna była dla mnie „Anatomia hatha jogi. Podręcznik dla uczniów, nauczycieli i praktykujących” H. Davida Coultera. Czytam ją fragmentami, jest to typowo medyczne podejście do tego, jak zmienia się nasze ciało i skąd pozytywne odczucia w człowieku, który praktykuje jogę. Nie jest to z pewnością efekt magii.
W kinach w ostatnim roku zachwyciła mnie „Furioza”. Teraz wróciłam do „Dextera”. Kilka lat temu ukazał się ostatni, ósmy sezon. Bardzo cieszę się, że twórcy zachowali klimat produkcji. Jest to atmosfera, w której miłośnicy seriali kryminalnych tacy jak ja wyrastali.
Po długiej przerwie na nowo odkryłam teatr. Byłam na spektaklu „Klaps! 50 twarzy Greya”. Świetne, żartobliwe przedstawienie, które każdego widza zrelaksuje. Z kolei za tydzień wybieram się na spektakl „Bliżej”. W rolach głównych zobaczymy m.in. Michała Żebrowskiego oraz Mateusza Damięckiego. Spodziewam się opowieści o bliskości, namiętności i złożoności relacji pomiędzy kobietą i mężczyzną.
Według danych serwisu Spotify na słuchaniu muzyki spędziłam ponad 30 tys. minut. Ostatnio non stop słucham Sama Smitha i jego piosenki „Unholy”. Muzyka towarzyszy mi podczas pisania książek, pomaga wejść w odpowiedni klimat. Często pytam swoich czytelników o utwory, które pomogłyby mi zbudować określoną atmosferę. Czytelnicy dzielą się ze mną swoimi ulubionymi kawałkami, a ja wybieram z nich kilka, które zapętlam i słucham obsesyjnie miesiącami. Tak właśnie było z „Alive”, jednym z najbardziej znanych utworów piosenkarki Sia, które dotarło do mnie w bardziej zdecydowanym, męskim i grunge’owym wykonaniu zespołu Daughry. Ten utwór idealnie odzwierciedla bohatera mojej najnowszej książki.
Czytaj więcej
Apogeum romantyzmu w polskiej polityce przypadło 95 lat temu. Dwa wydarzenia zamykały wtedy pierwszy okres stabilizacji władzy sanacji: sprowadzenie do Polski prochów Juliusza Słowackiego oraz serca Tadeusza Kościuszki.