Przy kasie sklepu Biedronka wybucha awantura – dochodzi niemal do bójki, dzieci rozdzierającym krzykiem domagają się wydania prezentu, a kasjer rozkłada ręce – dostawa dopiero jedzie. Czy ktoś się domyśli, że chodzi o zupełnie zwyczajne maskotki?
Gang Świeżaków po raz kolejny zaatakował pod koniec sierpnia. Niezorientowanym wyjaśniamy, że chodzi o pluszaki w kształcie owoców i warzyw, które można kupić w sklepach Biedronka, ale też dostać za zbierane punkty. Aby zebrać całą kolekcję, trzeba wydać, bagatela, ok. 17 tys. zł; kwota spada kilkakrotnie, jeśli klient korzysta z karty programu lojalnościowego. O co tyle krzyku? A jednak o kolejnych wersjach Świeżaków piszą gazety, portale, mówi się w telewizji. W kraju zapanowała niemal histeria, zapoczątkowana właśnie przez dzieci.
Sieć Biedronka nieprzypadkowo wybrała ten okres, nowa kolekcja wylądowała w sklepach pod koniec sierpnia, aby we wrześniu dzieci na szkolnych korytarzach mogły rozkręcić kolejną modę. „Jak to nie masz Świeżaka?" – dzieciakowi niewiele potrzeba do poczucia się gorszym, a gdy opowie w domu, co się dzieje na szkolnych przerwach, skruszony rodzic galopuje do sklepu. Kupuje, co trzeba, nawet jeśli wydaje mu się to idiotyczne.
Rok temu obowiązkowym ekwipunkiem w szkolnych plecakach – przynajmniej w młodszych klasach podstawówki – był album z kartami z wizerunkami zwierząt, także wydawanymi w sklepach Biedronki za zakup owoców czy warzyw. Podobne akcje wprowadziły Lidl czy Netto – dzieci uwielbiają kolekcjonowanie, kupienie maskotki nie sprawia tyle przyjemności co zdobycie jej za naklejki. „Gdy kupowałem Świeżaka, kobieta w kolejce obrzuciła mnie wyzwiskami, że idę na łatwiznę i odbieram maskotkę komuś, kto zbiera na nią naklejki" – pisał na jednym z forów internetowych zaskoczony ojciec.
Moje córki szczęśliwie histerii świeżakowej mi oszczędziły, ale karty ze zwierzętami zbierały długo i namiętnie. Oczywiście album już dawno wylądował w śmieciach, dziecięce mody – zwłaszcza w podstawówce – są intensywne, ale krótkotrwałe. Dlatego jest to tak wielkie wyzwanie dla cierpliwości, ale też portfeli rodziców.