Branża, która wystrzeli
Według szacunków banku Morgan Stanley, globalna branża kosmiczna w 2016 r. osiągała przychody warte około 350 mld dol. Z tego 113 mld przypadało na wytwarzanie sprzętu oraz infrastruktury naziemnej, 98 mld na telewizję satelitarną, a 84 mld na różnego rodzaju kontrakty rządowe. W 2040 r. sektor kosmiczny ma już wypracowywać około 1 bln dol. przychodu rocznie, z czego 412 mld ma przypadać na internet satelitarny. Mamy więc do czynienia z branżą mającą przed sobą wielkie możliwości rozwoju.
„Minęło już prawie pół wieku, odkąd ludzie zostawili swoje ślady na Księżycu. Od tego momentu ludzka eksploracja kosmosu koncentrowała się głównie na misjach załogowych na niskich orbitach okołoziemskich oraz na bezzałogowej eksploracji naukowej. Obecnie jednak poziom finansowania prywatnego, postępy w technologiach oraz rosnące zainteresowanie sektora publicznego coraz mocniej skłaniają do patrzenia ku gwiazdom. Łatwiejszy, mniej kosztowny dostęp do przestrzeni kosmicznej oferuje potencjalne okazje do wykorzystania na takich polach jak satelitarny internet szerokopasmowy, szybkie dostawy produktów oraz nawet ludzkie podróże kosmiczne. O ile większość niedawnych kosmicznych wysiłków eksploracyjnych była inicjowana przez grupę firm prywatnych, to powstanie szóstego rodzaju amerykańskich sił zbrojnych w 2019 r. – Sił Kosmicznych – wraz z rosnącym zainteresowaniem Rosji oraz Chin oznacza, że inwestycje sektora publicznego również mogą wzrosnąć w nadchodzących latach" – piszą analitycy Morgan Stanley.
Przyszłość w internecie satelitarnym widzi m.in. Elon Musk. Jego firma Starlink umieściła już na orbicie ponad 1,8 tys. satelitów mających zapewniać „kosmiczny" internet. Z jej usług korzysta blisko 150 tys. ludzi w 25 krajach. Na jesieni 2021 r. internet od Starlink stał się również dostępny w Polsce. Na razie „kosmiczne" są ceny tej usługi – ponad 2 tys. zł za sprzęt i abonament miesięczny wynoszący 449 zł. Złośliwcy wskazują więc, że z tej technologii będą korzystali u nas jedynie bogaci ludzie, którzy ukrywają się na odludziu przed skarbówką. Można jednak mieć nadzieję, że wraz z rozwojem technologii i powiększaniem się sieci satelitów dostarczających internet, ceny takich usług będą spadać. Analitycy Morgan Stanley szacują, że dzięki temu koszt internetu bezprzewodowego powinien spaść w przyszłości do 1 proc. obecnych cen. Internet satelitarny stanie się również konieczny ze względu na rosnący popyt na przesył danych, napędzany m.in. przez samochody autonomiczne oraz internet rzeczy.
Potencjał wzrostowy branży kosmicznej nie ogranicza się tylko do telekomunikacji. Technologie kosmiczne mogą być wykorzystywane również do szybszego przesyłania towarów, tworzenia substancji chemicznych przy zerowej grawitacji czy też do prowadzenia działalności górniczej – na planetoidach, a później na innych planetach i księżycach. W przestrzeni kosmicznej są na pewno zasoby, o które warto powalczyć. Sama tylko asteroida 16 Psyche, zaobserwowana po raz pierwszy w 2017 r., może posiadać w sobie złoża metali wartych 10 trylionów dolarów, czyli kilkanaście razy więcej niż wynosi obecnie całe ziemskie PKB. A podobnych „kosmicznych skał" czekających na „spieniężenie" mogą być co najmniej setki.
– Oczekuje się, że wykorzystanie zasobów kosmicznych przyniesie korzyści społeczno-gospodarcze w wielu obszarach. Po pierwsze spodziewane jest, że w latach 2018–2045 przemysł ten będzie generował przychody w wysokości od 73 do 170 mld euro rocznie, zatrudniał od 845 tys. do 1,8 mln pracowników oraz generował wzrost wydajności szacowany na 54 do 135 mld euro. Równie dobrze jednak może się to w ogóle nie wydarzyć. Drugi obszar obejmuje postęp technologiczny w takich dziedzinach, jak materiałoznawstwo, produkcja, wytwarzanie addytywne (jego przykładem jest druk 3D – red.), robotyka i analiza danych. Oczekuje się też, że eksploracja i eksploatacja kosmosu zmniejszy zależność od ograniczonych zasobów Ziemi. Nie można oczywiście pominąć korzyści związanych z rozwojem nauki i wiedzy, badań i edukacji – mówi „Plusowi Minusowi" Kacper Nosarzewski, partner w firmie badawczej 4CF Strategic Foresight.
Jego zdaniem, sięgnięcie po zasoby surowcowe znajdujące się na planetoidach, księżycach oraz innych planetach to wciąż bardzo odległa wizja. By ją zrealizować, trzeba pokonać wiele problemów technologicznych. – Przemysłowe operacje wydobywcze prawdopodobnie pozostaną jeszcze poza naszym zasięgiem przez najbliższe kilkadziesiąt lat. Górnictwo pozaplanetarne wciąż nie może wystartować. Właściwie nic godnego odnotowania nie wydarzyło się w tej kwestii przez ostatnich kilka lat. Obecny okres jest czasem krytycznym dla rozwoju technologii oraz bardzo istotnym w sferze regulacyjnej – wyjaśnia Nosarzewski.