W porównaniu z przemówieniami premiera, który jako sprawy priorytetowe zwykł wyliczać wszystko, jest to oczywiście dokument bardzo zwięzły i konkretny. I w sumie z każdym zawartym w nim postulatem nie można się nie zgodzić: tak, to jest ważna sprawa.
Ale można jeszcze zwięźlej. Ja swój prywatny “niezbędnik” mogę zawrzeć dosłownie w jednym punkcie. Przy czym, żeby było jasne, zacznę od wyjaśnienia, co uważam za sytuację idealną. Otóż: państwo tak zorganizowane, że polityk albo wysoki urzędnik państwowy bądź samorządowy, choćby nie wiem jak lubił jakiegoś konkretnego przedsiębiorcę, nie był w stanie mu w interesach pomóc, i choćby jakiegoś innego nie wiem jak nie lubił, nie był w stanie mu w nich zaszkodzić.
Powszechnie już wiadomo – po kilkunastu latach przebijania się z tą oczywistą prawdą do skutecznie ogłupianego w Peerelu społeczeństwa – że gospodarce szkodzi biurokracja. Tak, to prawda, ale jeśli sprowadzić problem do takiego sformułowania, zdaje się z tego wynikać, że biurokracja szkodzi gospodarce samym swym istnieniem. A ponieważ każdy odpowie na to, że z kolei tak zupełnie bez biurokracji państwo istnieć by nie mogło, sprawę łatwo przesunąć na półkę z postulatami niewątpliwie słusznymi, ale nierealizowalnymi.
Tymczasem biurokracja szkodzi nie samym swym istnieniem, ale sposobem, w jaki funkcjonuje. Mówiąc najzwięźlej, może być albo obsługującą państwo maszyną – i tak jest w krajach zachodnich, zwłaszcza anglosaskich, albo uprzywilejowaną, mandaryńską kastą – i tak jest na Wschodzie, w tym, niestety, także w Polsce. W systemie anglosaskim urzędnik musi wypełniać jasno określone procedury: jeśli dostaje taki a taki wniosek, musi żądać spełnienia takich a takich warunków, a następnie, jeśli zostaną one spełnione, wydać decyzję pozytywną w określonym terminie. I koniec. W systemie mandaryńskim natomiast urzędnik podejmuje decyzje, jak chce. Trzeba go przekonać.
Owoż właściwie wszystkie problemy polskiego przedsiębiorcy, jeśli się przyjrzeć, mają swe źródło właśnie w tym, że urzędnik każdego szczebla podejmuje u nas decyzje podług swojego widzimisię. Nawet jeśli ustawa narzuca mu jakieś rygory, ich złamanie praktycznie niczym nie grozi.