Biały orzeł kontra czarny orzeł

Jeśli  międzynarodowe mecze są zastępczą formą rywalizacji narodów  – to historia futbolowych kontaktów Polaków i Niemców przez sporą część XX wieku doskonale do tego schematu pasuje

Publikacja: 02.06.2012 01:01

Okładka niemieckiego czasopisma z lat 30.

Okładka niemieckiego czasopisma z lat 30.

Foto: Katalog Wystawy „Biały orzeł, czarny orzeł”

W czasie II wojny światowej symboliczne walki piłkarzy zamieniły się w całkiem konkretne polowanie Niemców na polskich futbolistów lub – w wypadku Górnego Śląska – zmuszanie ich do występowania pod znakiem swastyki. Jeśli dorzuci się do tego tragiczne losy polskich piłkarzy podczas wojny, propagandowe wykorzystywanie sportu przez komunistyczne władze i wreszcie kariery urodzonych w Polsce piłkarzy grających w RFN – to aż prosiło się, aby przy okazji Euro 2012 w Polsce przypomnieć te burzliwe dzieje. Zrobił to Thomas Urban, wyrazisty korespondent „Sűddeutsche Zeitung" w naszym kraju, który napisał książkę „Biały orzeł, czarny orzeł – Polacy i niemieccy piłkarze w trybach polityki". To głównie na jej podstawie powstała wystawa pod patronatem ambasady RFN i  Domu Spotkań z Historią w Warszawie.

Od szykan po dyplomację

Świat polskiej i niemieckiej piłki najwcześniej spotkał się w Wielkopolsce. W 1912 roku powstał polski klub Warta Poznań. 18 sierpnia 1912 roku, w pierwszym oficjalnym meczu, „Warciarze" rozgromili aż 9:2 niemiecki klub  Hertha Poznań. W Wielkopolsce władze niemieckie zakazały mówienia po polsku w miejscach publicznych. Policjanci pruscy za odezwanie się między sobą po polsku na boisku  karali mandatami.

Gdy w 1919 roku zaczęło się powstańcze wrzenie na Górnym Śląsku – do śląskich braci zza kordonu przyjeżdżały w celu wzmocnienia patriotycznych nastrojów  drużyny ze Lwowa i z Warszawy na mecze z polskimi drużynami.

W latach 1922 – 1924 na polskim Śląsku istniały dwa osobne związki piłkarskie – polski i niemiecki i dwie osobne ligi.

Najsilniejszym klubem niemieckim był powstały w 1905 roku „1 FC Kattowitz", którego czarno-białe stroje nawiązywały do barw Prus. Z kolei w 1920 roku grupa polskich powstańców  oderwała się od   Bismarckhűtter Ballspiel Club i stworzyła  Ruch Hajduki Wielkie – znany potem jako  Ruch Chorzów. Nazwa miała nawiązywać do ruchu powstańczego.

Już wtedy na transfery z polskich drużyn do niemieckich i na odwrót bardzo ostro reagowała prasa po dwóch stronach etnicznej barykady.

Na wystawie reprodukowany jest artykuł z wydawanego w Bytomiu polskiego „Sportowca" z 1920 roku  pt. „Hańba zdrajcom" – tak anonsowane jest odejście polskich zawodników Filipa Copika i niejakiego Wilszeńskiego do niemieckich klubów.

W 1924 roku zlikwidowano dwie odrębne ligi górnośląskie i niemieckie kluby zaczęły grać w  polskiej lidze. 1 FC Kattowitz w 1927 r.  zdobył wicemistrzostwo Polski. Doszło do tego po niezwykle nerwowym meczu z Wisłą Kraków w Katowicach, wygranym 2:0 przez Polaków. Niemieccy kibice zarzucali sędziemu faworyzowanie Wisły. Sportowy dodatek „Kattowitzer Zeitung" opisywał mecz wielkim tytułem: „Schiebung, Schiebung, Schiebung"!!! (Oszustwo, oszustwo, oszustwo!!!). Polscy kibice zarzucali z kolei Niemcom, że nie umieją przegrywać.

Informacja, że sędzia Zygmunt Hanke miał przyznać po latach, iż miały miejsce polityczne naciski,  pochodzi z książki „Kattowitz" Helmuta Kostorza, byłego członka NSDAP i ziomkostwa górnośląskiego, czyli jednej ze stron sporu. Równocześnie wiadomo, że władze  polskie ulegały po 1926 roku pokusie używania nacisków administracyjnych do ograniczania pozycji Niemców na Śląsku.

W Niemczech weimarskich, a potem III Rzeszy zawodnicy o polskich nazwiskach mieli spory udział w czołowych drużynach  Zagłębia Ruhry na czele z Schalke O4 Gelsenkirchen, którego skład długo był nazywany „polską książką telefoniczną". Wynikało to z dużej liczby polskobrzmiących nazwisk zawodników, takich jak Fritz Szepan i jego szwagier Ernst Kuzorra, ale i mniej znani Tibulsky, Kalwitzki, Burdenski, Przybylski czy Czerwinski.

Kapitanem reprezentacji Niemiec w latach 30. był Stanislaus Kobierski, napastnik Fortuny Dűsseldorf, wychowany w Zagłębiu Ruhry, którego oboje rodzice urodzili się w Poznaniu.

Z kolei w latach 20. w polskim futbolu karierę zrobił Emil Görlitz, pierwszy obywatel polski pochodzenia niemieckiego w reprezentacji Polski, który z

1. FC Katowice przeszedł do  Pogoni Lwów i zdobył w jej barwach, jako bramkarz, mistrzostwo Polski w 1925 roku. W koszulce z białym orłem grał osiem razy w latach 1924 – 1925.

Między Niemcami a Polską długo trwała zimna wojna i  nie dochodziło do spotkań obu reprezentacji. Dopiero po dojściu Hitlera do władzy w 1933 roku – po normalizacji stosunków, rozegranych zostało kilka meczów międzypaństwowych. Mecz Niemcy – Polska w Berlinie z grudnia 1933 roku zakończył się zwycięstwem 1:0 dla gospodarzy. Rewanż w  Warszawie z 1934 r.?był przegraną Polski 2:5. „Przyjechała kilkutysięczna grupa kibiców z Niemiec. Nie było żadnych ekscesów; grupy kibiców, organizatorów i polityków wymieniały się komplementami. Polscy restauratorzy narzekali, że pod koniec dnia zabrakło w stolicy piwa" – pisała prasa. Potem przegraliśmy 1:0 we Wrocławiu i w 1936 roku zremisowaliśmy 1:1 w Warszawie.

Kurt Otto były szkoleniowiec Schalke O4, w latach 1935 – 1937 trenował naszą „jedynastkę". Ostatni raz przed wojną reprezentacje Polski i Niemiec spotkały się w  Chemnitz 18 września 1938 r. (przegraliśmy 4:1).

Zakazana piłka

W okupowanej Polsce władze niemieckie rozwiązały polskie kluby piłkarskie i zakazały Polakom gry w piłkę. Polska była jedynym krajem w Europie, gdzie za uprawianie futbolu groziła kara śmierci. Polacy jednak organizowali drużyny, odbywające nielegalne mecze i stworzyli nawet podziemną ligę. W razie dekonspiracji piłkarzom groziła co najmniej wysyłka do obozu koncentracyjnego. Na wystawie przyciąga wzrok czerwony plakat przypominający niemieckie obwieszczenia o egzekucji. Wymienia on niektórych zgładzonych polskich piłkarzy. Machina Holocaustu pochłonęła piłkarzy z klubów żydowskich, np. Józefa Klotza i Zygmunta Krumholza z Makkabi Warszawa czy Zygmunta Steuermanna z Hasmonei Lwów. Leon Sperling, reprezentant Polski, napastnik Cracovii, został zastrzelony we lwowskim getcie przez gestapowca.

Żołnierz podziemia Bronisław Makowski, pomocnik Wisły Kraków, aresztowany przez gestapo, więziony na Montelupich, został rozstrzelany. Marian Einbacher, napastnik „Warty" Poznań, Adam Knioła, napastnik „Warszawianki", zginęli w Auschwitz. Stefan Fryc, obrońca Cracovii, został rozstrzelany.

Spora grupa reprezentantów Polski pochodzących z Górnego Śląska przyjęła volkslistę i grała w niemieckiej lidze górnośląskiej, a niektórzy w reprezentacji III Rzeszy.

Najbardziej znanym reprezentantem Polski, który przeszedł do drużyn niemieckich, był?Ernest Wilimowski (1916 –1997). W reprezentacji w 22 spotkaniach strzelił 21 goli. W 1938 roku na mistrzostwach świata w Strasburgu w meczu z Brazylią zdobył aż cztery bramki. Podczas okupacji uznał się za Niemca i grał dla 1. FC Kattowitz i PSV Chemnitz i TSV 1860 Monachium. Trafił do reprezentacji Niemiec, w latach 1941 – 1942 zdobył 13 bramek w ośmiu meczach. Po wojnie pozostał w zachodnich Niemczech. Autorzy wystawy starają się zbagatelizować jego wojenny wybór: „W PRL przez długi czas był uznawany za zdrajcę, mimo że nigdy nie współdziałał z hitlerowskim aparatem przemocy i nie dał się wykorzystać przez nazistowską propagandę".

Moralny wybór

To dość dziwaczne stawianie sprawy. Wilimowskiego nikt nie oskarżał, że był uczestnikiem aparatu przemocy. Natomiast jako zawodnik reprezentacji Rzeszy, reklamowany na pierwszych stronach hitlerowskich magazynów ilustrowanych, był na równi piłkarzem i  aktorem aparatu propagandy III Rzeszy. Na wystawie reprodukowana jest karykatura z piłkarskiego pisma „Kicker". Wilimowski w mundurze Wehrmachtu strzela z armaty równie celnie, jak na meczach.

Autorzy wystawy wskazują, że jego matka była Niemką  a Polakiem był tylko ojczym. Dodają, że sam Wilimowski uważał się z Górnoślązaka. Nie zmienia to faktu, że Wilimowski był gwiazdą polskiej reprezentacji i jego przejście do klubów niemieckich, a potem do reprezentacji III Rzeszy były aktem bolesnej zdrady dla polskich kibiców.

Tak samo jak Wilimowskiego  potępiono po wojnie tych reprezentantów Polski, którzy podpisali volkslistę i grali w niemieckich klubach – Ewalda Dytko, Gerarda Wodarza, Leonarda Piątka, Wilhelma Górę, Erwina Nyca, Ryszarda Pieca.

Od paru lat narasta tendencja, aby rozgrzeszać takie postawy, używając argumentu, że piłkarze ci nie interesowali się polityką i tylko chcieli nadal grać.

To nie była tylko polityka  – jak głosi tytuł wystawy, ale wybór moralny w obliczu systemu totalitarnego. Karol Olbracht Habsburg z Żywca też miał pełne prawo czuć się Niemcem, ale wybrał lojalność wobec Rzeczpospolitej. To prawda, że za odmowę podpisania volkslisty groziły represje, ale reprezentanci kadry Polski byli kimś więcej niż tylko bezimiennymi Ślązakami.

Dokonali wyboru korzystnego dla siebie w  1939 roku. Skąd więc dezaprobata autorów wystawy, że za ten czyn przyszło zapłacić po wojnie?

Jeszcze innym przypadkiem był Fryderyk Scherfke, Niemiec grający w Warcie Poznań i reprezentacji Polski, który w czasie wojny był  kierownikiem ds. piłki nożnej w administracji Kraju Warty – jak Niemcy nazywali okupowaną Wielkopolskę. Jak stwierdzają autorzy wystawy, „wykorzystując swe wpływy, uratował przed pracą przymusową na terenie III Rzeszy kilku?kolegów, m.in. dawnego bramkarza Warty Mariana Fontowicza". Po wojnie osiadł w Berlinie Zachodnim.

I wreszcie jeszcze jeden życiorys – już powojenny. Mowa o słynnym napastniku Górnika Zabrze Erneście Polu (1932 –1995), który zdobył sławę jako gwiazdor zabrzańskiego klubu i który w 1990 roku przyjął  niemiecką wersję swego nazwiska – Ernst Pohl i wyjechał do rodziny w RFN.

Między NRD a RFN

Do pierwszego powojennego piłkarskiego kontaktu między Polakami a Niemcami – z NRD – doszło w Warszawie w 1952 roku. Polska wygrała 3:0. Kapitanem reprezentacji NRD był Günter Schröter, który zaraz po wojnie przez cztery lata?więziony był w obozie MBP na Śląsku. W 1961 roku we Wrocławiu Polska wygrała ze wschodnimi Niemcami 3:1.

W 1971 roku na mecz Polska – RFN (przegrana Polaków 1:3) przyjechali do Warszawy nieoczekiwani przez władze PRL goście. Parę tysięcy obywateli NRD skorzystało z ruchu bezwizowego i przybyło kibicować Niemcom Zachodnim. Takie transparenty, jak „Lipsk pozdrawia cesarza Franza (Beckenbauera)", wywołały furię ambasady NRD. Na jej żądanie milicjanci wylegitymowali około 1300 enerdowców przybyłych na mecz. Stasi ze zgrozą zidentyfikowało w tej grupie ponad stu członków partii komunistycznej SED.

W 1974 roku na mistrzostwach świata w RFN doszło do najbardziej dramatycznego meczu w dziejach pojedynków polsko-niemieckich. W ulewnym deszczu gospodarze wygrali 0:1.

Lata 80. zapoczątkowują wyjazdy polskich piłkarzy do Bundesligi. W latach 80.?Mirosław Okoński robi karierę w klubie Hamburger SV. Kolejne kariery polskich  piłkarzy w RFN to gra Stefana Majewskiego w 1. FC Kaiserslautern, Andrzeja Buncola i Marka Leśniaka w Bayer 04 Leverkusen, Andrzeja Iwana  w VfL Bochum oraz Włodzimierza Smolarka w Eintrachcie Frankfurt. Parę miesięcy przed upadkiem PRL, w czasie podróży polskiej?reprezentacji do Włoch uciekł na Zachód utalentowany pomocnik Andrzej?Rudy (GKS Katowice). Trafił do klubu 1. FC Kolonia, ale dopiero po zmianie ustroju politycznego PZPN zgodził się na jego występy w Niemczech i przestał blokować powołanie piłkarza do reprezentacji Polski. Andrzej Rudy był pierwszym Polakiem,?który został wybrany na kapitana w klubie Bundesligi. Lata 90. to kariera Tomasza?Wałdocha w Schalke 04. Potem rozbłysła gwiazda Łukasza Podolskiego. Za „swojego" polscy kibice uznają Miroslava Klose, choć on deklaruje się wyraźnie  jako Niemiec. Dziś ich sukcesy z wolna przyćmiewa Robert Lewandowski – gwiazda Borussi Dortmund.

Wracają pytania o tożsamość etniczną piłkarzy, choć dziś kontekst takich rozważań nie jest tak dramatyczny, jak jeszcze pół wieku temu – puentują autorzy wystawy.

Autor jest publicystą tygodnika „Uważam Rze"

Wystawę „Biały orzeł, czarny orzeł" można obejrzeć do 16 sierpnia br. na terenie ambasady RFN, ulica Jazdów 17 w Warszawie od poniedziałku do piątku w godz. 10 – 16 (w piątki do 15). W dniach 8 – 18 czerwca br. w czasie trwania mistrzostw Europy wystawa będzie eksponowana na placu Zamkowym w Warszawie, na tzw. Międzymurzu Piotra Biegańskiego.

W czasie II wojny światowej symboliczne walki piłkarzy zamieniły się w całkiem konkretne polowanie Niemców na polskich futbolistów lub – w wypadku Górnego Śląska – zmuszanie ich do występowania pod znakiem swastyki. Jeśli dorzuci się do tego tragiczne losy polskich piłkarzy podczas wojny, propagandowe wykorzystywanie sportu przez komunistyczne władze i wreszcie kariery urodzonych w Polsce piłkarzy grających w RFN – to aż prosiło się, aby przy okazji Euro 2012 w Polsce przypomnieć te burzliwe dzieje. Zrobił to Thomas Urban, wyrazisty korespondent „Sűddeutsche Zeitung" w naszym kraju, który napisał książkę „Biały orzeł, czarny orzeł – Polacy i niemieccy piłkarze w trybach polityki". To głównie na jej podstawie powstała wystawa pod patronatem ambasady RFN i  Domu Spotkań z Historią w Warszawie.

Od szykan po dyplomację

Świat polskiej i niemieckiej piłki najwcześniej spotkał się w Wielkopolsce. W 1912 roku powstał polski klub Warta Poznań. 18 sierpnia 1912 roku, w pierwszym oficjalnym meczu, „Warciarze" rozgromili aż 9:2 niemiecki klub  Hertha Poznań. W Wielkopolsce władze niemieckie zakazały mówienia po polsku w miejscach publicznych. Policjanci pruscy za odezwanie się między sobą po polsku na boisku  karali mandatami.

Gdy w 1919 roku zaczęło się powstańcze wrzenie na Górnym Śląsku – do śląskich braci zza kordonu przyjeżdżały w celu wzmocnienia patriotycznych nastrojów  drużyny ze Lwowa i z Warszawy na mecze z polskimi drużynami.

W latach 1922 – 1924 na polskim Śląsku istniały dwa osobne związki piłkarskie – polski i niemiecki i dwie osobne ligi.

Najsilniejszym klubem niemieckim był powstały w 1905 roku „1 FC Kattowitz", którego czarno-białe stroje nawiązywały do barw Prus. Z kolei w 1920 roku grupa polskich powstańców  oderwała się od   Bismarckhűtter Ballspiel Club i stworzyła  Ruch Hajduki Wielkie – znany potem jako  Ruch Chorzów. Nazwa miała nawiązywać do ruchu powstańczego.

Już wtedy na transfery z polskich drużyn do niemieckich i na odwrót bardzo ostro reagowała prasa po dwóch stronach etnicznej barykady.

Na wystawie reprodukowany jest artykuł z wydawanego w Bytomiu polskiego „Sportowca" z 1920 roku  pt. „Hańba zdrajcom" – tak anonsowane jest odejście polskich zawodników Filipa Copika i niejakiego Wilszeńskiego do niemieckich klubów.

W 1924 roku zlikwidowano dwie odrębne ligi górnośląskie i niemieckie kluby zaczęły grać w  polskiej lidze. 1 FC Kattowitz w 1927 r.  zdobył wicemistrzostwo Polski. Doszło do tego po niezwykle nerwowym meczu z Wisłą Kraków w Katowicach, wygranym 2:0 przez Polaków. Niemieccy kibice zarzucali sędziemu faworyzowanie Wisły. Sportowy dodatek „Kattowitzer Zeitung" opisywał mecz wielkim tytułem: „Schiebung, Schiebung, Schiebung"!!! (Oszustwo, oszustwo, oszustwo!!!). Polscy kibice zarzucali z kolei Niemcom, że nie umieją przegrywać.

Informacja, że sędzia Zygmunt Hanke miał przyznać po latach, iż miały miejsce polityczne naciski,  pochodzi z książki „Kattowitz" Helmuta Kostorza, byłego członka NSDAP i ziomkostwa górnośląskiego, czyli jednej ze stron sporu. Równocześnie wiadomo, że władze  polskie ulegały po 1926 roku pokusie używania nacisków administracyjnych do ograniczania pozycji Niemców na Śląsku.

W Niemczech weimarskich, a potem III Rzeszy zawodnicy o polskich nazwiskach mieli spory udział w czołowych drużynach  Zagłębia Ruhry na czele z Schalke O4 Gelsenkirchen, którego skład długo był nazywany „polską książką telefoniczną". Wynikało to z dużej liczby polskobrzmiących nazwisk zawodników, takich jak Fritz Szepan i jego szwagier Ernst Kuzorra, ale i mniej znani Tibulsky, Kalwitzki, Burdenski, Przybylski czy Czerwinski.

Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: AI Act. Jak przygotować się na zmiany?
Plus Minus
„Jak będziemy żyli na Czerwonej Planecie. Nowy świat na Marsie”: Mars równa się wolność
Plus Minus
„Abalone Go”: Kulki w wersji sumo
Plus Minus
„Krople”: Fabuła ograniczona do minimum
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Plus Minus
„Viva Tu”: Pogoda w czterech językach