Aktualizacja: 06.06.2019 12:21 Publikacja: 07.06.2019 17:00
Antonio Canal zwany Canaletto „Widok molo z kolumną św. Marka” (przed 1742 r.) można podziwiać na wystawie „Canaletto i Wenecja” w Pałacu Dożów. Na co dzień wisi w mediolańskiej Pinakotece
Foto: Pinacoteca di Brera
Długa linia wież, iglic, kościołów, nabrzeży ciągnie się ponad powierzchnią wody, a spogląda się na nie z mieszaniną czci i niedowierzania" – notował wybitny angielski eseista i krytyk literacki William Hazlitt w opublikowanym w 1826 roku dzienniku z podróży po Francji i Włoszech. Republika Wenecka nie istniała już od prawie trzech dekad, ale miasto nadal przyciągało podróżnych.
Miastu w XVIII wieku poświęcona jest wystawa „Canaletto & Venezia", którą można oglądać w Pałacu Dożów. I chociaż – jak celnie zauważył Joseph Addison, angielski pisarz, publicysta i polityk, pionier nowożytnego dziennikarstwa, który odwiedził Wenecję na początku XVIII stulecia, „Republika ta była niegdyś o wiele potężniejsza, niż jest obecnie i wciąż zachodzi większe prawdopodobieństwo, że raczej straci na sile, niż powiększy swoje dominium". Jednak samo miasto nadal było potęgą ekonomiczną i olśniewało swoim bogactwem. Siłą swą uczyniło bowiem eksport: od szkła, tkanin, przez wybory złotnicze, meble, po sztukę.
Jak strasznie spragniona musi być zachodnia wyobraźnia jakichkolwiek przejawów cudowności, byle namiastki magii i niesamowitości, jeśli zdecydowała się gasić to pragnienie w tak płytkiej i mętnej kałuży jak Halloween.
Nagrodzoną Złotą Palmą „Anorę” ogląda się niczym spadkobierczynię zwariowanych komedii z lat 30. i 40. XX wieku. Tylko że to, czego wtedy ze względu na obowiązującą w Hollywood autocenzurę nie można było pokazać, Sean Baker prezentuje bez żadnych ograniczeń.
Anna Maria Żukowska: „Nie wiem, co prezydent Sutryk miał w głowie, że podjął się tego typu działalności. Jeśli oczywiście te zarzuty się potwierdzą, bo mamy domniemanie niewinności, ale łapię się za głowę”.
Ukazujące się właśnie listy Stanisława Lema i Ursuli K. Le Guin nie tylko dostarczają wiedzy o życiu i poglądach dwojga czołowych twórców science fiction, lecz także unaoczniają prawdę o szarpaninie z systemem komunistycznym.
Europejczycy są coraz bardziej przekonani, że mogą wpłynąć na ochronę klimatu poprzez zmianę codziennych nawyków
Budynek Muzeum Sztuki Nowoczesnej to optymalna architektura w ramach dostępnych dla niego warunków zabudowy. W przeciwieństwie do większości oceniających znam ograniczenia tego przedsięwzięcia - mówi Joanna Mytkowska, dyrektorka Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie.
Jak strasznie spragniona musi być zachodnia wyobraźnia jakichkolwiek przejawów cudowności, byle namiastki magii i niesamowitości, jeśli zdecydowała się gasić to pragnienie w tak płytkiej i mętnej kałuży jak Halloween.
Nagrodzoną Złotą Palmą „Anorę” ogląda się niczym spadkobierczynię zwariowanych komedii z lat 30. i 40. XX wieku. Tylko że to, czego wtedy ze względu na obowiązującą w Hollywood autocenzurę nie można było pokazać, Sean Baker prezentuje bez żadnych ograniczeń.
Anna Maria Żukowska: „Nie wiem, co prezydent Sutryk miał w głowie, że podjął się tego typu działalności. Jeśli oczywiście te zarzuty się potwierdzą, bo mamy domniemanie niewinności, ale łapię się za głowę”.
Ukazujące się właśnie listy Stanisława Lema i Ursuli K. Le Guin nie tylko dostarczają wiedzy o życiu i poglądach dwojga czołowych twórców science fiction, lecz także unaoczniają prawdę o szarpaninie z systemem komunistycznym.
Samotne spędzanie wolnego czasu to zdaniem branżowych ekspertów jeden z wiodących trendów w świecie podróży. Grupę podróżujących, która odpowiada za jego popularyzację, nazwano „MeMooners”. Co oznacza to określenie?
Budynek Muzeum Sztuki Nowoczesnej to optymalna architektura w ramach dostępnych dla niego warunków zabudowy. W przeciwieństwie do większości oceniających znam ograniczenia tego przedsięwzięcia - mówi Joanna Mytkowska, dyrektorka Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie.
Kolejne posiedzenie Konferencji Episkopatu Polski pokazało stopień odklejenia hierarchów od rzeczywistości społecznej.
Rośnie liczba przypadków zagłuszania i zakłócania sygnału nawigacji satelitarnej w samolotach i statkach w regionie Bałtyku. Kto za tym stoi? Wszystko wskazuje na Rosję, którą uwiera amerykańska baza rakietowa w Redzikowie i pomoc Zachodu dla Ukrainy.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas