Kiedy porównamy dziennikarzy dawnych i dzisiejszych, bez trudu zauważymy, że są tak samo oddani własnej pracy, tak samo zazdrośni o sukcesy, tak samo złośliwi i dociekliwi, zarozumiali i ambitni, tak samo spragnieni sławy, pieniędzy i wpływów. Co się zatem stało, że większość odbiorców, twórców i nadawców widzi różnicę pomiędzy starym i nowym dziennikarstwem? Czy możemy mówić o jednej kondycji dziennikarstwa czy o wielu? I jaka jest ta kondycja naprawdę? Czy rzeczywiście mamy tu problem „z jakością i niezależnością dziennikarstwa", z „potrzebą fundamentalnej odnowy", jak pisze Paschal Preston w książce „Making the News. Journalism and News Culture in Europe"? Skoro padają takie pytania i towarzyszy im nawoływanie do „odnowy", to może pomiędzy dziennikarzami a ich pracodawcami, właścicielami i menedżerami jest jakiś tajemniczy obszar przypominający ziemię niczyją, której jedni i drudzy nie dostrzegają? Może już samo mówienie o różnicy między starym i nowym dziennikarstwem jest pierwszą wskazówką w poszukiwaniu wyjścia z coraz bardziej skomplikowanej sytuacji?