W konsekwencji gminy ryzykują, że ich umowy o administrowaniu tzw. nieruchomością wspólną oraz należności z nich wynikające mogą być skutecznie kwestionowane. To wnioski z niedawnej sprawy przed Sądem Najwyższym (postanowienie z 18 maja 2011 r., sygnatura akt: III CZP 22/11).
Tak się zdarzyło we wspólnocie mieszkaniowej przy ul. Gołębiej w Łodzi, gdzie na kilka lat administrowanie nieruchomością wspólną powierzono Zarządowi Gospodarki Mieszkaniowej miasta na mocy umowy poprzedzonej odpowiednią uchwałą wspólnoty. Kiedy po zmianie zarządu wspólnoty i powierzeniu administracji prywatnej w firmie nastąpiły rozliczenia, okazało się, że umowa z miastem jest kwestionowana.
Nieco wcześniej wspólnota wystąpiła z pozwem o zapłatę 17,6 tys. zł zaległych opłat od miasta (jako wciąż właściciela prawie 50 proc. lokali), z kolei ZGM (miasto) zgłosił do potrącenia taką kwotę z tytułu nieuregulowanych przez wspólnotę faktur za jego usługi (administrowanie). Nowy zarząd wspólnoty podnosił, że umowa z ZGM była nieważna (a jego wierzytelność nie ma podstaw), naruszono bowiem ograniczenie z art. 7 ustawy o gospodarce komunalnej. Stanowi on, że działalność gminy wykraczająca poza zadania o charakterze użyteczności publicznej nie może być prowadzona w formie zakładu budżetowego (ale np. przez spółkę handlową z udziałem gminy).
Nie ma prostej odpowiedzi, czy zakłady budżetowe mogą zarządzać wspólnotami
Powstało więc pytanie, czy płatna usługa administrowania wspólnotą ma charakter użyteczności publicznej. Sąd Rejonowy uznał, że nie, bo polega nie na zaspokajaniu zbiorowych potrzeb mieszkańców gminy, ale jedynie na świadczeniu usług określonym osobom. Nie może być więc prowadzona przez zakład budżetowy.