Według nowego projektu, zeznania podejrzanych w postępowaniu przygotowawczym miałyby wpływać na sam proces w sądzie. Chodzi o to, że członkowie gangów podczas przesłuchań obierają bardzo często strategię milczenia lub powtarzają „bez komentarzy" na każde pytanie policji."Są zupełnie cisi podczas śledztwa. Dotyczy to w zasadzie wszelkich spraw, które się odnoszą do działalności gangów"- tłumaczy prokurator Paulina Brandberg.
Mają prawo nie odpowiadać na pytania i tak są nawet często instruowani przez swoich adwokatów. Dopiero podczas procesu, gdy prokurator prezentuje dowody obciążające, podejrzany musi w miarę racjonalnie wyjaśnić, skąd się wzięly np. odciski palców na broni palnej. Reguła jest taka, że liczy się to, co podejrzany zezna na rozprawie - a nie, z pewnymi wyjątkami - na przesłuchaniach. I jak ktoś to ocenił, ten scenariusz utrudnia życie prokuratorowi, ale za to ułatwia je członkom gangów.
Czytaj także: Szwecja: fabryki tożsamości umożliwiają zatrudnienie i podróżowanie
Gdyby jednak policja i prokurator mogli dowiedzieć się, co podejrzany ma do powiedzenia już podczas postępowania przygotowawczego, mieliby czas zweryfikować jego alibi. Kiedy jednak do wyjaśnień dochodzi dopiero na łąwie oskarżonych (i to dopasowanych do przedstawionych dowodów), na kontrolę wypowiedzi podejrzanego często jest już za póżno i domniemanego sprawcę wypuszcza się na wolność. Ze zmiany procedur byłyby same korzyści. Wczesne przesłuchania mogłyby zapewnić zabezpieczenie dowodów i uniemożliwić, by podejrzany sprawca wywierał presję na świadków. Zjawisko często bowiem występuje w przypadku procesów członków gangów.
Reformy nie popierają adwokaci. Według nich postępowanie przygotowawcze służy zupełnie innym celom niż rozprawa w sądzie. Ich zdaniem proces byłby niesprawiedliwy, gdyby postępowanie wstępne zyskało większą rangę niż obrady w sądzie.