Język angielski w Szwecji

Na konferencji poświęconej wyzwaniom urbanistyki byli jedynie Szwedzi i kilku świetnie władających językiem szwedzkim zagranicznych dziennikarzy. Mimo to prowadzono ją wyłącznie po angielsku.

Publikacja: 03.09.2014 03:00

Od lat 70. do 2005 roku w Szwecji odnotowano tylko 20 przypadków zoofilii

Od lat 70. do 2005 roku w Szwecji odnotowano tylko 20 przypadków zoofilii

Foto: www.sxc.hu

Na wszelki wypadek, gdyby pojawił się nagle słuchacz, który nie zna szwedzkiego. Ociera się to o językową kolonizację kraju. Tu portal turystyczny nazywa się VisitSweden, tam spółka odpowiedzialna za politykę gospodarczą Stockholm Business Region. Svenssonowie na co dzień chętnie używają angielskich terminów commitment, outsourcing, failures i losers, choć mają własne odpowiedniki.

W kosmopolityczno-multikulturalnej Szwecji współczesny ekwiwalent łaciny zawładnął sercem i mózgiem mieszkańców.  Pełno go na oficjalnych seminariach, konferencjach, spotkaniach, prezentacjach, happeningach i w reklamach. Właściwie trudno tu sobie poradzić bez znajomości angielskiego. Szwedzka młodzież w rozmowach przechodzi na angielski dla zabawy i ogólnie Svenssonowie przy wielu okazjach używają anglosaskich fraz. Wydaje im się bowiem, że te efektowniej i bardziej cool oddają sens wypowiedzi niż wyrażone w rodzimym języku. Tymczasem oprócz szwedzkiego oficjalnymi językami kraju są języki mniejszości: fiński, meänkieli (dialekt fińskiego używany na północy kraju w dolinie rzeki Torne), lapoński, romski i jidysz. Któż tu jednak wplata zwroty z jidysz lub używa lapońskich idiomów na Twitterze?

„Szwedzką młodzież naraża się na eksponowanie na angielski w ogromnym stopniu w mediach, poprzez filmy i w internecie" – stwierdzili członkowie Akademii Szwedzkiej i pozarządowa organizacja Språkförsvaret (Obrona Języka) w apelu na łamach „Svenska Dagbladet".

Ocenili, że status angielskiego jest w kraju za wysoki. W efekcie oceny z angielskiego na świadectwach wartościuje się tak samo jak z języka szwedzkiego, a studenci preferują naukę w krajach angielskojęzycznych i angielskojęzyczną edukację w szkołach wyższych innych państw.

Zauważają też, że posługiwanie się angielskim na arenie międzynarodowej przesadnie potęguje wiarę w rangę tego języka. Sytuacji nie ułatwia też wprowadzenie nauki angielskiego w pierwszej klasie podstawówki. Zanim bowiem uczniowie zaczną zgłębiać tajniki obcej gramatyki, powinni raczej nauczyć się porządnie pisać i czytać w języku ojczystym – podkreślają.

Przy tym należy mieć wzgląd na dzieci imigrantów. Zbyt wczesne przykładanie się do języka Szekspira stwarza młodocianym dodatkowe problemy. Oprócz „língua materna"   muszą bowiem opanować szwedzki. Sprawa jest niebagatelna, bo Szwecja przyjmuje ponad 2000 uchodźców tygodniowo, w tym samotnie przybywające dzieci!

Posługiwanie się językiem szwedzkim propaguje Språkförsvaret. Stowarzyszenie nie tylko broni szwedzkiego przed ekspansją Anglosasów, ale i postuluje komunikowanie się nordyckich sąsiadów w językach ojczystych. Språkförsvaret odegrała ważną rolę w batalii o powstanie nowej ustawy językowej. Organizacja tłumaczyła bowiem, że jest ona konieczna, by zahamować ekspansję angielskiego w społeczeństwie. Angielski wdarł się już w sektor szkolnictwa wyższego i biznesu. Stał się instrumentem nauczania. Podkreślała, że owo ekspandowanie odbywa się kosztem innych języków.

Ustawa weszła w życie w 2009 r. i wprowadziła zasadę że, wspólny język mieszkańców Szwecji powinien być używany zawsze, kiedy to jest możliwe. Czy nowe prawo jednak coś zmieniło w praktyce, czy rzucenie wyzwania angielskiemu to nie walka z wiatrakami?

Na razie apologeci ojczystego języka z impetem ruszyli do boju. Zaskarżyli kancelarię rządową o posługiwanie się angielskim w adresach e-mailowych. (Zamiast foreignministry.se można przecież używać szwedzkiej nazwy MSZ, argumentowali.). Zaskarżyli również miasto Sztokholm za używanie sloganu „Stockholm – the capital of Scandinavia" . Niestety, bezskutecznie. Nie przypadło im do gustu także nazywanie regionalnej spółki East Sweden.

Obrońcy językowi domagają się także, by szkoły wyższe uregulowały relacje między używaniem szwedzkiego a angielskiego. Przeciwstawiają się wymogom części uczelni formułowania wniosków o awans i podań o pracę po angielsku.

Co ciekawe, Szwedzi zwracają uwagę, że ranga angielskiego ulegnie dewaluacji – jednak nie jako lingua franca – ale ze względów ekonomicznych. Według amerykańskich raportów za ok. 20 lat   Chiny mają bowiem osiągnąć ten sam poziom PKB co USA. Minister edukacji zapowiedział, że chiński za kilka lat będzie wprowadzony do programu nauczania gimnazjów jako przedmiot obowiązkowy. Na razie można go wybrać   dobrowolnie. Czy chiński wyprze jednak kiedykolwiek angielski?

Autorka jest dziennikarką, ?wieloletnią korespondentką „Rz" w Szwecji

Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Łaska Narodu na pstrym koniu jeździ. Ale logika nie
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem
Opinie Prawne
Piotr Szymaniak: Adam Bodnar w butach Zbigniewa Ziobry
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Chcesz pokoju, szykuj się do wojny... ale mądrze
Opinie Prawne
Mariusz Ulman: Co zrobić z neosędziami, czyli jednak muchomorki, słoneczka i żabki
Opinie Prawne
Paweł Rochowicz: Sezon partnerstwa fiskusa z podatnikiem to sezon wyborczy