Reklama
Rozwiń

Mateusz Łyjak: Skutki niepozornego przeoczenia polskich sądów

W krajowym orzecznictwie powtarzana jest teza wyroku sądu UE sprzeczna z jego brzmieniem.

Publikacja: 28.03.2023 07:38

Mateusz Łyjak: Skutki niepozornego przeoczenia polskich sądów

Foto: Adobe Stock

Wyrokiem z 28 kwietnia 2017 r., T-264/15, Gameart, sąd Unii Europejskiej rozstrzygnął dwie kluczowe kwestie dla stosowania unijnego rozporządzenia ws. dostępu do dokumentów Parlamentu Europejskiego, Rady i Komisji. Wyrok został następnie sprostowany, ale sprostowanie zostało przeoczone przez polskie sądy administracyjne. W konsekwencji w judykaturze powtarzana jest teza wyroku sądu UE sprzeczna z jego rzeczywistym brzmieniem.

Fundament obywatela

Prawo dostępu do informacji publicznej to jedno z fundamentalnych praw obywatela we współczesnym państwie. Podstawowym aktem w Polsce regulującym ten dostęp jest ustawa z 6 września 2001 r. o dostępie do informacji publicznej, przy czym omawiane prawo ma wyraźną podstawę konstytucyjną.

Własną regulację dostępu do informacji publicznej przyjęła także Unia Europejska, z tym że regulacja unijna dotyczy jednego tylko aspektu informacji publicznej, mianowicie dokumentów Parlamentu Europejskiego, Rady i Komisji. Mowa tu o rozporządzeniu (WE) nr 1049/2001 Parlamentu Europejskiego i Rady z 30 maja 2001 r. w sprawie publicznego dostępu do dokumentów Parlamentu Europejskiego, Rady i Komisji (dalej: rozporządzenie 1049/2001). Zasadniczym celem rozporządzenia 1049/2001 jest określenie zasad, warunków i ograniczeń regulujących prawo dostępu do dokumentów Parlamentu Europejskiego, Rady i Komisji.

Adresatem rozporządzenia są więc co do zasady te właśnie instytucje Unii i odnosi się ono do wszelkich dokumentów przez nie przechowywanych. W pewnym zakresie rozporządzenie 1049/2001 jest jednak skierowane także do państw członkowskich Unii i dotyczy pochodzących od instytucji unijnych (czyli Parlamentu, Rady i Komisji) dokumentów posiadanych przez państwa członkowskie. Zgodnie bowiem z art. 5 rozporządzenia w przypadku, gdy państwo członkowskie otrzyma wniosek dotyczący dokumentu będącego w jego posiadaniu, konsultuje się z zainteresowaną instytucją w celu podjęcia decyzji, która nie zagrozi realizacji celów rozporządzenia, chyba że nie ma wątpliwości, że dokument ten podlega lub nie podlega ujawnieniu. Państwo członkowskie może zamiast tego skierować wniosek do instytucji.

Szereg wątpliwości

W praktyce stosowanie powyższego przepisu wywołało szereg wątpliwości, które okazały się na tyle poważne i znaczące, że rozporządzenie 1049/2001 stało się przedmiotem wykładni sądu UE w wyroku z 28 kwietnia 2017 r., T-264/15, w sprawie Gameart przeciw Komisji. Sprawa, na kanwie której zapadł powyższy wyrok, toczyła się w przedmiocie skargi polskiej spółki z branży rozrywkowej na decyzję Komisji odmawiającą udostępnienia spółce m.in. znajdujących się w posiadaniu polskiego MSZ kopii pism skierowanych przez Polskę do Komisji. Wniosek o udostępnienie tych dokumentów spółka skierowała do MSZ, a MSZ przekazało wniosek spółki do Komisji w oparciu o art. 5 akapit drugi rozporządzenia 1049/2001. W skardze na decyzję Komisji spółka argumentowała przede wszystkim, że Komisja nie miała w ogóle kompetencji do wydania decyzji w świetle art. 5 rozporządzenia, ponieważ przepis ten odnosi się jedynie do dokumentów pochodzących od instytucji Unii, a spór dotyczył dokumentów wytworzonych przez Rzeczpospolitą.

Wyrokiem sąd Unii stwierdził nieważność decyzji Komisji Europejskiej w zakresie, w jakim Komisja oddaliła wniosek o udostępnienie dokumentów sporządzonych przez Rzeczpospolitą Polską. W uzasadnieniu wyroku sąd zwrócił uwagę na dwie kluczowe kwestie. Po pierwsze, wskazał, że art. 5 rozporządzenia 1049/2001 ogranicza się jedynie do dokumentów „pochodzących” od instytucji Unii, a zatem nie przewiduje możliwości przekazania Komisji wniosku o udostępnienie dokumentu pochodzącego od państwa członkowskiego. A po drugie, że „Jedynie w przypadkach wprost wskazanych w tym przepisie oraz gdy jest to podyktowane wymogami wynikającymi z obowiązku lojalnej współpracy przewidzianego w art. 4 ust. 3 TUE, wnioski o udostępnienie dokumentów przechowywanych przez władze krajowe – w tym także wtedy, gdy dokumenty pochodzą od instytucji Unii – podlegają przepisom krajowym znajdującym zastosowanie do tych władz, które to przepisy nie są zastępowane przepisami rozporządzenia nr 1049/2001 […]”. Teza ta została następnie sprostowana postanowieniem sądu z 13 września 2017 r. w sposób, który nadał jej zupełnie inną treść niż wynikająca z pierwotnego brzmienia.

Zgodnie ze sprostowanym brzmieniem: „Za wyjątkiem wypadków, które są wprost wskazane w tym przepisie i w których jest to podyktowane wymogami wynikającymi z obowiązku lojalnej współpracy przewidzianego w art. 4 ust. 3 TUE, wnioski o udostępnienie dokumentów przechowywanych przez władze krajowe – w tym także wtedy, gdy dokumenty pochodzą od instytucji Unii – podlegają przepisom krajowym znajdującym zastosowanie do tych władz, które to przepisy nie są zastępowane przepisami rozporządzenia nr 1049/2001 […].” Oznacza to, że zgodnie ze sprostowanym brzmieniem wyroku co do zasady do wszelkich wniosków skierowanych do organu państwa członkowskiego o udostępnienie posiadanych przez nie dokumentów należy stosować zasady dostępu do dokumentów publicznych opisanych w prawie krajowym. Przepisy unijne, w tym przepisy rozporządzenia 1049/2001, znajdą zastosowanie jedynie wyjątkowo, czyli przede wszystkim wtedy, gdy wniosek o udostępnienie dokumentów zostanie przekazany instytucji unijnej przez organ państwa członkowskiego albo gdy będzie to podyktowane wymogami lojalnej współpracy.

NSA nie zauważył

Powyższe sprostowanie pominięto w orzecznictwie polskich sądów administracyjnych i w części wypowiedzi doktryny. W wyrokach z 28 czerwca 2019 r., I OSK 2151/17, i 21 października 2022 r., III OSK 1498/21 NSA, przytoczył cytowaną wyżej tezę sądu w sprawie Gameart w wersji sprzed sprostowania, w konsekwencji czego sformułował wniosek całkowicie sprzeczny z tezą sądu Unii. NSA przyjął bowiem, że zasady dostępu do dokumentów określone w rozporządzeniu 1049/2001 znajdą zastosowanie do dokumentu pochodzącego od instytucji i będącego w posiadaniu państwa członkowskiego. Do podobnych konkluzji doszedł także WSA w Łodzi w wyroku z 16 listopada 2022 r., II SAB/Łd 163/22, odwołując się do obu orzeczeń NSA, a także WSA w Warszawie w wyroku z 14 października 2020 r., VIII SA/Wa 518/20.

Na pozór dość subtelna różnica w brzmieniu tezy sądu Unii może mieć w konsekwencji doniosłe znaczenie praktyczne. Zasadnicza różnica, jaka bowiem dzieli regulację krajową i unijną, jest taka, że zasady dostępu do informacji (dokumentacji) publicznej określone w polskim prawie są bardziej liberalne, a katalog wyjątków węższy niż w prawie unijnym. Dość zauważyć, że prawo polskie, inaczej niż prawo unijne, nie przewiduje chociażby odmowy udostępnienia dokumentu, jeśli jego ujawnienie naruszyłoby ochronę postępowania sądowego. W praktyce może się więc okazać, że dokumenty, które organ krajowy byłby zobowiązany udostępnić, gdyby zastosował polskie prawo, nie zostaną udostępnione tylko dlatego, że organ błędnie zastosuje przepisy rozporządzenia 1049/2001.

Mimo że omawiany przypadek stanowi przykład dość rzadkiego w orzecznictwie przeoczenia faktycznego brzmienia orzecznictwa sądu Unii, z uwagi na jego skutki praktyczne wolno wyrazić oczekiwanie, że sprostowanie wyroku w sprawie Gameart zostanie uwzględnione zarówno przez organy, jak i polskie sądy administracyjne.

Autor jest adwokatem i associate w kancelarii Hoffman Taborowski i Wspólnicy

Opinie Prawne
Piotr Szymaniak: Tortur nie było, można się rozejść?
Opinie Prawne
Paulina Szewioła: Wolna Wigilia? Pokaz niekonsekwencji rządu Donalda Tuska
Opinie Prawne
Pietryga: Słowa sędziego Marciniaka jak kasandryczna przepowiednia
Opinie Prawne
Pietryga: Czy pięciominutowy „comeback” Ryszarda Kalisza zagrozi demokracji?
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Opinie Prawne
Kappes, Skrzydło: Neosędziowie SN mieliby orzekać o ważności wyborów? Naprawdę?
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku