Na naszych oczach przyśpiesza pro- ces federalizacji UE. Dzieje się to za przyczyną poszerzania kompetencji UE w związku z kolejnymi kryzysami, ale także jako efekt uboczny sporu ustrojowego z Polską.
UE „uwielbia wykorzystywać kryzysy, by pójść jeszcze krok dalej i poszerzać swoje kompetencje” (B. Sonik, Salon polityczny Trójki, 29.07.2022). Kryzys w strefie euro zaowocował wykreowaniem nowych uprawnień KE w obszarze kontroli deficytów budżetowych wszystkich państw członkowskich, kryzys pandemiczny doprowadził do uzyskania przez UE zdolności kredytowej i nowych źródeł dochodów własnych. Kryzys migracyjny wywołał decyzję o „dobrowolnej” dyslokacji imigrantów, a następnie propozycję ustanowienia obowiązkowych dla państw UE tzw. kwot imigracyjnych. Tylko opór niektórych państw nie stworzył precedensu.
Iluzoryczni panowie
W obliczu różnych trudności Unia idzie drogą obchodzenia metody traktatowej (J. Osiatyński) poprzez tworzenie rozwiązań ad hoc o charakterze precedensowym. Wojna w Ukrainie rodzi postulaty emisji obligacji w celu sfinansowania wydatków na energię i obronność oraz utworzenie funduszu odbudowy. Z kolei kryzys energetyczny wywołany wojennymi działaniami Rosji otworzył drogę do stworzenia (nieznanej dotąd) procedury umożliwiającej z poziomu UE wprowadzania redukcji zużycia gazu przez państwa członkowskie o 15 proc. Co zrodziło obawy o wykreowanie kolejnych kompetencji UE i w perspektywie zmuszenie Polski do takich redukcji „pod byle pretekstem” oraz dzielenia się tym surowcem na przykład z Niemcami (M. Wróblewski, Będzie dymisja? „Nie rozumiała, co podpisuje”, wp.pl, 29.07.2022 r.). Wskazuje się również, że zgoda Polski na to rozwiązanie powinna zostać powiązana z kwestią wypłat środków z KPO albo zmian w systemie handlu uprawnieniami do emisji (Z. Krasnobędski).
Spór o reformy wymiaru sprawiedliwości także można postrzegać jako kolejny kryzys wykorzystywany do poszerzania kompetencji UE. Doszło w ten sposób do sformułowania i „twórczego” rozwinięcia tzw. linii orzeczniczej TSUE dopuszczającej ingerencję UE w organizację wymiaru sprawiedliwości państwa członkowskiego. Zarzut KE naruszenia prymatu prawa unijnego przez orzeczenia polskiego TK (P 7/20; K 3/21) spowoduje zapewne zakwestionowanie prawa sądów konstytucyjnych do oceny traktatów integracyjnych, a więc ponownie „twórczo” rozwinie już wcześniej wyrażoną tezę, że „TSUE ma wyłączną kompetencję do dokonania ostatecznej wykładni prawa UE, a sąd konstytucyjny państwa członkowskiego nie może na podstawie własnej wykładni przepisów prawa Unii skutecznie stwierdzić, że TSUE wydał wyrok z przekroczeniem swoich kompetencji” (wyrok TSUE, C 430/21, pkt 72). Innymi słowy, to sam TSUE miałby decydować o zakresie swoich kompetencji, a tym samym o zakresie kompetencji przekazanych. W rezultacie, zasada, że państwa są „panami traktatów” będzie coraz bardziej iluzoryczna.
Dojdzie do całkowitego obezwładnienia mechanizmu, który dawał państwom członkowskim – przynajmniej w teorii – możliwość kontroli procesów integracyjnych. Dla takich ograniczeń nie ma podstaw konstytucyjnych, przeciwnie – są powody, by taka kontrola mogła być przeprowadzana w każdym czasie. Skoro państwo polskie przekazało swoje kompetencje, to kontrola tego, czy są one wykonywane „w granicach przekazania”, jest konstytucyjnym obowiązkiem organów państwa. W momencie zawierania traktatów nie występowała „całkowita pewność co do wszystkich elementów dalszego rozwoju” UE, gdyż jej system prawny ze swojej istoty ewoluuje (wyrok TK, K 18/04). Ponadto z uwagi na zasadę nadrzędności Konstytucji RP w sprawach zasadniczych, o wymiarze ustrojowym także po akcesji TK zachował pozycję „sądu ostatniego słowa”, a TSUE oraz polski TK są względem siebie autonomiczne (wyrok TK, K 32/09).