Stopka: To nie wyprowadzka religii ze szkół

W archidiecezji warmińskiej uczestnictwo w parafialnej katechezie ma być dobrowolne. To będzie ważny sprawdzian, z którego wnioski mogą się przydać całemu Kościołowi w Polsce – pisze katolicki kapłan.

Publikacja: 13.09.2015 19:31

Ks. Artur Stopka

Ks. Artur Stopka

Foto: YouTube

Prawie ćwierć wieku temu, gdy katecheza wróciła w szkolne mury, pewien proboszcz niewielkiej, wiejskiej parafii żalił się, że właśnie traci kontakt ze zdecydowaną większością dzieci i młodzieży. Na terenie jego parafii nie było bowiem podstawówki ani żadnej innej szkoły. Sam miałem wtedy inne doświadczenie. W szkole stanąłem wobec znacznej grupy uczniów, których w salkach parafialnych nie było.

Klasa to za mało

Chociaż od tamtych chwil minęło dużo czasu, szkolna katecheza wciąż jest tematem wywołującym kontrowersje i dyskusje. Podejmują go nie tylko przeciwnicy i ci, którzy widzą w nim łatwą okazję, aby dopiec Kościołowi katolickiemu. Potrzebę zmian widzą również ludzie Kościoła.

Trzy lata temu biskup koszalińsko-kołobrzeski Edward Dajczak w rozmowie z KAI mówił, że trzeba zmienić model katechezy szkolnej, a sygnałem do tej zmiany jest m.in. malejąca liczba praktykujących, wzrost liczby rozwodów i konkubinatów. „Jestem wobec katechezy szkolnej krytyczny i doskonale znam jej braki. Katecheza jest dziś bardziej lekcją, co nie znaczy bezowocną, ale sama w sobie nie jest ewangelizacyjna. Jest zbyt katechetyczna" – oceniał bp Dajczak, dodając, że zbyt wolno „dokonuje się proces przetransponowania katechezy w metodę wyraźnie ewangelizacyjną".

Jeszcze donośniejszym głosem w sprawie kształtu i stanu katechezy w polskich szkołach okazał się komunikat Kurii Archidiecezji Warmińskiej przeznaczony do odczytania w parafiach 30 sierpnia tego roku. Podpisany przez arcybiskupa koadiutora Józefa Górzyńskiego dokument, uznając, że dobrze się stało, iż lekcje religii są uwzględnione w polskim systemie oświaty, bo dzięki temu frekwencja uczniów i jakość nauczania są na wysokim poziomie, stawia diagnozę: „Jednak doświadczenie minionych 25 lat wskazuje, że szkoła nie jest w stanie wypełnić w sposób wyczerpujący wszystkich zadań katechezy". Skutkiem takiej oceny sytuacji jest zarządzenie, by w nowym roku szkolnym we wszystkich parafiach archidiecezji została zorganizowana i systematycznie prowadzona katecheza parafialna uczniów szkół podstawowych, gimnazjów i szkół ponadgimnazjalnych.

Wbrew pojawiającym się tu i ówdzie komentarzom decyzja archidiecezji warmińskiej nie jest pierwszym krokiem zmierzającym do wyprowadzenia katechezy z sal szkolnych, a tym bardziej nie oznacza poparcia dla inicjatywy zbierania podpisów w tej sprawie. Jest natomiast sygnałem, że Kościół katolicki w Polsce nie tylko dostrzega słabości sposobu katechizowania, ale też podejmuje działania zmierzające do ich wyeliminowania.

Pomysł całkowitego wyprowadzenia katechezy z klas szkolnych do salek parafialnych nie znajduje w Polsce wielu zwolenników. Jest powszechnie traktowany jako działanie skierowane przeciwko rodzicom, dla których obecne rozwiązanie jest wygodne. Dlatego w akcjach nieprzychylnych powszechnej katechezie większy nacisk kładziony jest na aspekt finansowy. Wielu ludziom udało się wmówić, że Kościół w Polsce kiedyś zobowiązał się do wzięcia na siebie kosztów związanych z płacami katechetów. Tego rodzaju przekonanie ma zapewne swe źródło w tym, że przez pewien czas po powrocie katechezy w mury szkolne księża nie otrzymywali pensji za wykonywaną na równi z nauczycielami pracę. Był to gest dobrej woli ze strony Kościoła uwzględniający ówczesną trudną sytuację gospodarczą kraju, zdaniem części ekspertów niezgodny z prawem pracy.

Na granicy niewiary

Warto zwrócić uwagę, że katecheza nie została całkowicie przeniesiona z salek do klas szkolnych. Wystarczy przejrzeć instrukcje licznych polskich diecezji dotyczące przygotowania do Pierwszej Komunii Świętej i do bierzmowania, aby się przekonać, że oprócz zajęć odbywających się w szkole jako obowiązkowe wskazują one również zajęcia organizowane przy parafii. Niejednokrotnie obejmują one również rodziców kandydatów do przyjęcia sakramentów.

Gdy 25 lat temu pierwszy raz stanąłem jako katecheta nie w parafialnej salce, lecz w szkolnej klasie, zdałem sobie sprawę, że część moich uczniów nie ma właściwie doświadczenia wiary, ponieważ nie otrzymali go w swoich rodzinach. Trzy lata temu bp Dajczak zwracał uwagę, że spory odsetek młodych ludzi, którzy przychodzą na lekcje religii, jest na granicy niewiary. Jego zdaniem dzieci i młodzież mają problem z wiarą, bo często pochodzą z domów, gdzie wiara jest „letnia". Warto się zastanowić, dlaczego przez ponad 20 lat pod tym względem trwa swego rodzaju status quo. Ćwierć wieku temu często tłumaczono sprawę ograniczeniami katechezy parafialnej. A dziś?

Jednocześnie w niejednej parafii realnie zmniejszyło się zaangażowanie dzieci i młodzieży w życie parafialne. Spadła frekwencja na mszach szkolnych, trudniej niż przed laty namówić maluchów i nastolatków do udziału w przyparafialnych grupach. Młodzi chętniej uczestniczą w jakichś jednorazowych wydarzeniach, niż pojawiają się na systematycznych spotkaniach.

Parafialna katecheza, wprowadzana od 1 września w archidiecezji warmińskiej, ma być oparta na dobrowolnym uczestnictwie. Komunikat kurii zawiera apel do rodziców, by dzieci w niej uczestniczyły, ponieważ w jej ramach będzie się odbywać przygotowanie do sakramentów. Warto więc z uwagą śledzić skalę odzewu i frekwencję na parafialnych zajęciach. To może być ważny sprawdzian, z którego wnioski mogą się przydać nie tylko archidiecezji warmińskiej, ale całemu Kościołowi katolickiemu w Polsce.

Prawie ćwierć wieku temu, gdy katecheza wróciła w szkolne mury, pewien proboszcz niewielkiej, wiejskiej parafii żalił się, że właśnie traci kontakt ze zdecydowaną większością dzieci i młodzieży. Na terenie jego parafii nie było bowiem podstawówki ani żadnej innej szkoły. Sam miałem wtedy inne doświadczenie. W szkole stanąłem wobec znacznej grupy uczniów, których w salkach parafialnych nie było.

Klasa to za mało

Pozostało 91% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Adamski: Donald Trump antyszczepionkowcem? Po raz kolejny igra z ogniem
felietony
Jacek Czaputowicz: Jak trwoga to do Andrzeja Dudy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Nowy spot PiS o drożyźnie. Kto wygra kampanię prezydencką na odcinku masła?