Afera wizowa: Joe Biden trzeci raz nie przyleci do Polski

Masowy napływ imigrantów za sprawą polskich urzędników utwierdza przekonanie w Waszyngtonie o niewydolności naszego państwa. Ale nie zmieni polityki Białego Domu wobec Warszawy.

Publikacja: 17.09.2023 13:04

Prezydent USA Joe Biden

Prezydent USA Joe Biden

Foto: AFP

Widziana z drugiej strony Oceanu Atlantyckiego Polska coraz bardziej przypomina Turcję. Kraj, który ze względów strategicznych jest zbyt ważny, aby zerwać czy nawet zasadniczo ograniczyć z nim kontakty. Ale który przecież nie wchodzi do ligi najbliższych sojuszników USA dzielących z Ameryką te same wartości. 

Na linii Warszawa-Waszyngton niemal wszystko determinuje teraz wojna w Ukrainie. Coraz więcej wskazuje na to, że będzie trwała długie lata. A Ameryka nie jest w stanie skutecznie wspierać Ukraińców i powstrzymywać rosyjski imperializm bez współpracy z Polską. Do tego dochodzą ogromne kontrakty na zakup amerykańskiej broni, jakie forsuje rząd PiS. A na to zawsze są łase amerykańskie władze. 

Czytaj więcej

Jarosław Kaczyński: Nie ma afery wizowej. To nawet nie jest aferka

Od lutego zeszłego roku czerwone linie, na których przekroczenie przez polskie władze Amerykanie się nie godzą, zostały więc znacznie cofnięte. To już tylko afery naprawdę grube jak próba wykluczenia z wyborów lidera opozycji (Lex Tusk) czy obrona tego, co zostało z wolności mediów (TVN). 

Wszystko to przyczynia się jednak do tego, że Polska jest odsuwana od udziału w kluczowych decyzjach dotyczących przyszłości naszego regionu

Sprawa wizowa do tej ligi nie wchodzi, bo nie determinuje podstaw ustrojowych państwa. Z tego samego powodu nie ma reakcji Waszyngtonu na powiązanie wyborów do Sejmu i Senatu z referendum, co pozwala władzom ustalić, kto jest przeciwnikiem PiS i de facto pogwałcić zasadę tajności wyborów. Czy na niezgodne z zasadami cywilizowanej demokracji regułami finansowania kampanii partii rządzącej.

Czytaj więcej

Irlandzki biznes Edgara K. Po co podejrzany w aferze wizowej założył spółkę w Wielkiej Brytanii?

Wszystko to przyczynia się jednak do tego, że Polska jest odsuwana od udziału w kluczowych decyzjach dotyczących przyszłości naszego regionu. To z Paryżem, Londynem i Berlinem administracja Joe Bidena koordynuje skalę i jakość wsparcia wojskowego dla Ukrainy. To z tymi partnerami zastanawia się, jaką strategię przyjąć wobec Chin i innych, kluczowych sojuszników Moskwy. I to zapewne w tym gronie w pewnym momencie zacznie ustalać, na jakich warunkach zawrzeć pokój z Rosją i odbudować Ukrainę. Chyba, że do tego czasu sposób rządzenia w Warszawie będzie już inny. 

Widziana z drugiej strony Oceanu Atlantyckiego Polska coraz bardziej przypomina Turcję. Kraj, który ze względów strategicznych jest zbyt ważny, aby zerwać czy nawet zasadniczo ograniczyć z nim kontakty. Ale który przecież nie wchodzi do ligi najbliższych sojuszników USA dzielących z Ameryką te same wartości. 

Na linii Warszawa-Waszyngton niemal wszystko determinuje teraz wojna w Ukrainie. Coraz więcej wskazuje na to, że będzie trwała długie lata. A Ameryka nie jest w stanie skutecznie wspierać Ukraińców i powstrzymywać rosyjski imperializm bez współpracy z Polską. Do tego dochodzą ogromne kontrakty na zakup amerykańskiej broni, jakie forsuje rząd PiS. A na to zawsze są łase amerykańskie władze. 

Opinie polityczno - społeczne
Janusz Reiter: Putin zmienił sposób postępowania z Niemcami. Mają się bać Rosji
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Trzeba było uważać, czyli PKW odrzuca sprawozdanie PiS
Opinie polityczno - społeczne
Kozubal: 1000 dni wojny i nasza wola wsparcia
Opinie polityczno - społeczne
Apel do Niemców: Musicie się pożegnać z życiem w kłamstwie
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie polityczno - społeczne
Joanna Ćwiek-Świdecka: Po nominacji Roberta F. Kennedy’ego antyszczepionkowcy uwierzyli w swoją siłę