Liczba głupców jest nieskończona – powiada Pismo św. Czy idioci mieszkają pod strzechami? – jak chce Olga Tokarczuk w słynnej już wypowiedzi.
Ależ skąd! Oni mieszkają także w pałacach, apartamentach, telewizjach! Akurat pod strzechami jest ich mniej, niż można by sądzić.
Ludzie, którzy zmagają się na co dzień z problemami w stylu „jak przetrwać do pierwszego”, mają zazwyczaj więcej rozsądku niż ci, którzy sami siebie uważają za elitę. Trudniej nimi manipulować, bo ich aspiracje są raczej przyziemne. I właśnie z tych powodów książek noblistki nie czytają. Nie jest im to po prostu przydatne. Doznań estetycznych, których – jak wszyscy – potrzebują, dostarcza im popkultura. Co innego tak zwana elita. Oni czytają, bo wypada. Nawet jeśli nie rozumieją. I w związku z tym podejrzewam, że takich idiotów wśród odbiorców Olgi Tokarczuk jest całkiem sporo. Znaczna część z nich zaczęła czytać jej książki, kiedy pisarka dostała Nobla. I nie wydaje mi się, że to właśnie do nich pisarka adresuje swój przekaz.
Czytaj więcej
O kondycji intelektualnej polskiego społeczeństwa ma świadczyć to, że czytamy coraz mniej książek. A może to klasowy fetysz? Bo tak naprawdę czytamy więcej niż kiedykolwiek przedtem.
No dobrze, to jeszcze przypomnijmy, co takiego Olga Tokarczuk powiedziała. „Nigdy nie oczekiwałam, że wszyscy mają czytać i że moje książki mają iść pod strzechy. (…) Literatura nie jest dla idiotów”. Za te właśnie słowa wypowiedziane na własnym festiwalu noblistki Góry Literatury została ona skrytykowana od prawa do lewa. Czy słusznie? To już kwestia dyskusyjna. Krytycy dopatrzyli się w tych słowach pogardy wobec prostych ludzi i tzw. klasizmu, czyli dyskryminacji ze względu na przynależność do pewnej grupy społecznej. To pewnie przez słowo „strzechy”. Ale jeśli uznać, że strzechy są także w apartamentowcach Miasteczka Wilanów, to cały wywód nieco zmienia sens.