Powstaje wiele pytań o ocenę tego wszystkiego, co wydarzyło się między aliantami a Polską przed 80 laty. Historiografia polska od początku zajmowała jednoznaczne stanowisko w sprawie oceny postępowania mocarstw sprzymierzonych. Ujmowano je najczęściej prostym stwierdzeniem: porzucenie sojusznika. Jednak przed 20 laty, 6 października 1999 r., w „Gazecie Wyborczej" znany historyk wojskowości i profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego Marian Zgórniak opowiedział się jako pierwszy przeciw tej interpretacji. Wymowa tego artykułu była jednoznaczna. Streszczała się w stwierdzeniu, że rozprawianie o „zdradzie Zachodu" stanowi nasz „narodowy mit", który służy umacnianiu w społeczeństwie postaw antyokcydentalistycznych. Alianci uczynili dla Polski wszystko, co było wówczas w ich mocy – wypowiedzieli Niemcom wojnę, wypełniając tym samym zobowiązania polityczne. Polskich oczekiwań wojskowych spełnić nie mogli – z powodu własnej słabości. „Niemcy wyprzedzili wszystkie europejskie państwa w zbrojeniach i przygotowaniach wojennych. We wrześniu 1939 r. Zachód był zbyt słaby, by je zaatakować" – to konkluzja tych wywodów. Tak oto porzucenia sojusznika nie było, ale zaistniała wyższa konieczność.