Informacje o kolejnym kryzysie w Poczcie Polskiej i apele związkowców o interwencję premiera zbiegły się w czasie z komunikatem spółki o planowanym uruchomieniu systemu e-doręczeń urzędowych dokumentów. Przejście w kontaktach z administracją państwową na elektroniczną korespondencję przyspieszy kurczenie się rynku listów, który zapewnia Poczcie Polskiej dwie trzecie przychodów ze sprzedaży.
Nie wróżę więc specjalnych sukcesów związkowcom z PP walczącym o zachowanie miejsc pracy. No, może dzięki interwencjom polityków cięcia zatrudnienia przesuną się w czasie. Obawiam się jednak, że nie da się ich uniknąć pomimo ostrzeżeń o ryzyku znacznego pogorszenia jakości usług PP. Takie ryzyko, owszem, zawsze istnieje, gdy cięciom zatrudnienia nie towarzyszą głębokie zmiany sposobu działania, czyli restrukturyzacja, którą dzisiaj wymuszają dodatkowo przyspieszone w pandemii cyfryzacja i automatyzacja gospodarki.
Za tymi hasłami kryją się naprawdę głębokie zmiany, które oznaczają często konieczność przestawienia biznesu na nowe tory. Dla dużych firm, także tych prywatnych, które przez lata miały dominującą pozycję w swej branży, nie jest to łatwe. Przekonane o swej potędze (bo przecież duży może więcej), są jak wielkie transatlantyki, które nie zwracają uwagi na kręcące się im przy rufie zwinne motorówki napędzane tzw. przełomowymi innowacjami. Te innowacje, początkowo zwykle niedoceniane, z czasem wymuszają zmianę działania całych branż, w których małe motorówki przekształcają się w statki potężne, ale wciąż sprawniej poruszające się po falach niż niemrawe transatlantyki. Widać to w sektorze bankowym osaczanym przez fintechy, w handlu, gdzie pod naporem e-commerce dogorywają dawne potęgi domów towarowych. Gdzie są niegdysiejsi potentaci pokroju Nokii, Blockbuster Video, J.C. Penneya czy Hertza?
Mamy jednak przykłady potężnych firm, które (jak IBM) potrafiły utrzymać pozycję na rynku. W kluczowych momentach miały prawdziwych liderów – kapitanów z wizją, którzy potrafili zmienić kurs i przekonać do tego ludzi. O takich liderów nie jest łatwo w prywatnym biznesie, a co dopiero w państwowych spółkach, w których mamy korowód politycznych nominatów. Poczta Polska, mogąc liczyć na wsparcie państwa, jest w uprzywilejowanej pozycji. Jednak nawet taki jak ona transatlantyk bez dobrego kapitana będzie dryfował i ryzykował wpadnięcie na skały.