Wynajmować czy kupić? Lubimy zerkać na bieżącą relację stawek czynszów i wysokość rat, by wysnuwać wnioski, a przecież mówimy o dziedzinach, gdzie perspektywa jest długoterminowa. Kredyt hipoteczny zaciąga się przeciętnie na ćwierć wieku, mieszkania na wynajem nie kupuje się na jeden sezon. Jednak po doświadczeniach ostatnich lat trudno sobie wyobrażać, co w takim horyzoncie może się wydarzyć, jak będą kształtować się raty i czynsze.

Czytaj więcej

Wynajem mieszkania tańszy niż zakup na kredyt

Mieszkaniowy rollercoaster

Rynek najmu na pewno jest wciąż w fazie turbulencji. Ostatnie lata to istna jazda kolejką górską i dla właścicieli nieruchomości, i dla najemców. Przez długi czas wiodącym dylematem kupujących lokale było to, czy nastawiać się na rynek najmu krótkoterminowego – oferującego wyższe zwroty, ale bardziej absorbującego – czy może długoterminowego. Pandemia mocno poturbowała ten pierwszy, uzależniony od turystów, segment. Kto mógł, przenosił się z mieszkaniem na ten drugi rynek – ale i tu popyt spadł. Może już nie pamiętamy, ale jeszcze na przełomie lat 2021 i 2022 straszył wariant Omikron koronawirusa. Brakowało najemców, czynsze zapikowały. Jakkolwiek to brzmi, sytuację zmienił najazd Rosji na Ukrainę i napływ potężnej fali uchodźców. Dodatkowy popyt pojawił się ze strony tych, którym szybkie i mocne podwyżki stóp procentowych z pierwszej połowy roku odebrały zdolność kredytową. W efekcie oferta najmu stopniała, czynsze podskoczyły. Fala uchodźców opadła, na dodatek program „Bezpieczny kredyt 2 proc.” pomógł części starających się o lokal na własność. Obecnie rynek się stabilizuje, co oznacza, że właściciele muszą znów dłużej czekać na najemców, a stawki przestały rosnąć.

Zaciskanie pasa i zębów przez deweloperów

Jednak stopy procentowe są w Polsce wciąż wysokie i perspektywa ich obniżek się oddala, co będzie utrudniać zaciąganie kredytów komercyjnych i nabywanie lokali. Minister rozwoju potwierdził właśnie przypuszczenia rynku: program dopłat do pożyczek „Na start” w tym roku nie wystartuje. To źródło potencjalnego popytu na najem.

Czy będzie to również katalizator spadku cen mieszkań? Na razie słychać o promocjach czy upustach, jak w 2022 r. W najnowszej historii branża deweloperska nie zmierzyła się jeszcze z tak długotrwałym zahamowaniem popytu, by musiała podejmować radykalne kroki. Jeśli wierzyć ministrowi, musi zacisnąć zęby na zaledwie pół roku.