W sierpniu 2023 roku, gdy rząd Prawa i Sprawiedliwości przygotowywał projekt ustawy budżetowej, zapisał po stronie dochodów 6 mld zł z tytułu wpłaty z zysku NBP. Podstawą do tego były informacje otrzymane przez Ministerstwo Finansów od NBP. Pod koniec lutego media ujawniły, że według wstępnej wersji sprawozdania finansowego NBP strata za ubiegły rok wyniesie 20,8 mld zł.
Sprawę szybko skomentowało Biuro Prasowe NBP, które zapewniło, że strata jest „papierowa”, „ujemny wynik finansowy nie może być w żadnym stopniu kryterium oceny zarządzania bankiem centralnym”, a „używanie straty jako kryterium negatywnej oceny banku w obecnej politycznej kampanii przeciwko NBP jest niezrozumiałe i szkodliwe dla Polski”. Przywołało przy tym publikację Banku Rozrachunków Międzynarodowych wskazującą m.in., że „straty i ujemne kapitały własne nie wpływają bezpośrednio na zdolność banków centralnych do skutecznego działania” oraz że „zarówno w normalnych czasach, jak i w trakcie kryzysów banki centralne należy oceniać w oparciu o to, czy wypełniają swój mandat”.
Zysk wynikiem „bardzo dobrej pracy”
W 2021 roku, gdy polski bank centralny osiągnął zysk na poziomie niemal 11 mld zł, Adam Glapiński odtrąbił „wielki sukces”, którego „nie można dezawuować w żaden sposób”, bo „jest to wynik bardzo dobrej pracy kilku departamentów Narodowego Banku Polskiego”. Wówczas NBP zysk ten „wypracował”. Skoro według Adama Glapińskiego ówczesny bardzo wysoki zysk był „wynikiem bardzo dobrej pracy kilku departamentów Narodowego Banku Polskiego”, to teraz powinien przyznać, że bardzo wysoka strata jest efektem ich „bardzo złej pracy”.
Tutaj sprawę po części wyjaśnia przywoływana przez Biuro Prasowe NBP publikacja Banku Rozrachunków Międzynarodowych, która wskazuje, że na skutek realizowania programów skupu aktywów banki centralne mają teraz w swoich bilansach długoterminowe walory przynoszące niskie odsetki. Finansują je zobowiązaniami powiązanymi z bieżącymi stopami procentowymi. Ponieważ te w ostatnim czasie w ramach zacieśniania polityki monetarnej istotnie wzrosły, to obecnie odsetki płacone przez banki centralne są wyższe niż odsetki przez nie otrzymywane. Ewentualne zyski i straty banków centralnych są jednak efektem ubocznym, a nie celem polityki pieniężnej.
Dodatkowo w przypadku gospodarek rozwijających się (takich krajów jak Polska), które posiadają duże rezerwy walutowe, wpływ na wynik finansowy banku centralnego mają jeszcze wahania kursowe, przy czym wpływ ten dla opinii publicznej może być nieintuicyjny – zysk banku centralnego rośnie, gdy emitowana przez niego waluta osłabia się, a spada, gdy waluta się umacnia.