Skokiem rachunków o jedną piątą – a może i jedną czwartą – już dziś grają ci politycy, którzy chętnie straszą Unią Europejską, transformacją energetyczną i innymi konsekwencjami prób hamowania zmian klimatycznych. Przy czym widmo tego walca, który miałby przejechać po naszych portfelach, nie jest przesądzone: wiele zależy od tego, ile uda nam się w ciągu najbliższych trzech lat zrobić.
Kto i dlaczego zmieniał źródło ciepła?
Minimalizacja brzemienia, jakim będzie dla gospodarstw domowych wylądowanie w unijnym systemie opłat za emisje – ETS – nie będzie tania. Do tej pory źródło ciepła wymienialiśmy, bo mogliśmy, bo chcieliśmy, bo nam dopłacali, bo los planety nie jest nam obojętny, bo to był sposób na obniżenie rachunków – a taniej już nie będzie. I chyba wszyscy, których było na to stać, już modernizację swojego źródła ciepła przeprowadzili. Teraz z każdym rokiem będzie trudniej, bo do wymiany pieca np. na pompę ciepła trzeba będzie namawiać tych, dla których taka inwestycja oznacza olbrzymie wyrzeczenia w strukturze codziennych wydatków.
Teraz z każdym rokiem będzie trudniej, bo do wymiany pieca np. na pompę ciepła trzeba będzie namawiać tych, dla których taka inwestycja oznacza olbrzymie wyrzeczenia w strukturze codziennych wydatków
Bolesne koszty transformacji energetycznej
Skala wyzwania? Cóż, spróbujmy prymitywnie policzyć: domów jednorodzinnych mamy w Polsce 5 mln, z tego milion to obiekty względnie nowoczesne. Sprzedaż pomp ciepła (przyjmijmy, że to bezemisyjne źródło ciepła, choć raczej powinniśmy mówić o niskiej emisyjności) w ostatnich latach mogła sięgnąć sumarycznie mniej więcej pół miliona sztuk – załóżmy, że trafiły one do tych „nowoczesnych” obiektów. Załóżmy, że pół miliona domów ma już transformację energetyczną w zakresie ciepła za sobą. Na drugim biegunie jest sfera ubóstwa energetycznego, wynosząca w Polsce statystycznie 10 proc. Przyjmijmy zatem, że chodzi o pół miliona domów, w których z trudem – o ile w ogóle – udaje się zapłacić rachunki. Tam nie ma znaczenia, czy dopłaty są, czy ich nie ma: domowy budżet nie pozwoli na jakiekolwiek wydatki poza te ponoszone dziś. A nie zapominajmy o 4 mln domów, które są gdzieś pomiędzy.
Czytaj więcej
Pod koniec listopada 2023 r. węgiel z polskich kopalń dostarczany na potrzeby energetyki potaniał wobec października o 3,7 proc., a węgiel dla ciepłownictwa o 15,7 proc. - wynika z danych cenowych Agencji Rozwoju Przemysłu. Nadal jednak rok do roku węgiel dla energetyki był o 20,8 proc. droższy, a węgiel dla ciepłownictwa był już tańszy o 37,8 proc.