Marzenie wszelkiego biznesu to jak najmniej nowego prawa i zmian w obowiązujących przepisach. Jednak państwa coraz mocniej rozpychają się w swych gospodarkach, więc jest to marzenie ściętej głowy. W efekcie, w rachunkach kosztów przedsiębiorstw puchną kwoty wydawane na przestrzeganie prawa. W międzynarodowym wolapiku biznesowym wysiłek ten nosi nazwę „regulatory compliance”.
W USA roczne koszty płacowe poniesione w 2014 r. przez firmy na dostosowania prawne mogły mieścić się w przedziale od 79 mld dol. w najostrożniejszym szacunku do 239 mld dol. w swobodniejszym. Wydatki te stanowiłyby zatem od 1,3 do 3,3 proc. ogółu wynagrodzeń wypłaconych przez firmy amerykańskie w tamtym roku. Dodatkowym kosztem firm związanym z regulatory compliance jest wyposażenie pracowników w sprzęt i temu podobne, co dodaje do wielkości z górnych widełek szacunku ok. 50 mld dolarów. Łączny koszt poniesiony przez firmy z USA w 2014 roku na przestrzeganie prawa mógł zatem wynieść 289 miliardów. Wobec ogromu tamtejszej gospodarki niewiele, ale też podstawowa zasada prowadzenia interesów to skupianie uwagi na każdym groszu.
Z praktycznego punktu widzenia najpoważniejsza wada powyższego szacunku to jego „termin ważności” z dość odległej przeszłości. Przyczyna spatynowienia jest prozaiczna. Wiarygodne przeglądy, analizy i statystyki prowadzone są bardzo rzadko, więc autorzy opublikowanej pół roku temu pracy pt. „The Cost of Regulatory Compliance in the United States”, tj. Francesco Trebbi ze Szkoły Biznesu Berkeley, Miao Ben Zhang ze Szkoły Biznesu Uniwersytetu Południowej Kalifornii (USC) i Michael Simkovic ze Szkoły Prawa USC, nie mieli szerokiego wyboru w dostępie do danych. Musieli się oprzeć na tym, co było najlepszej jakości i do wzięcia. Można wszakże mieć pewność, że niezależnie od stopnia zgodności przedstawionych wielkości z ówczesną rzeczywistością, wydatki na tworzenie w przedsiębiorstwach warunków do przestrzegania ustaw i pozostałych regulacji prawnych stale rosną, tak jak rosły wcześniej.
Badacze ocenili, że w okresie od 2002 do 2014 r. rachunki firm pokrywające realne, tj. oczyszczone z inflacji, koszty regulatory compliance rosły z roku na rok średnio o 1 proc. W uzupełnieniu do ustaleń tercetu z Kalifornii dodać można, że wg US Bureau of Labor, w okresie od marca 2006 r. do grudnia 2014 r. wynagrodzenia wypłacane przez amerykańskie firmy prywatne rosły w tempie od 1,2 proc. do 3,2 proc., przy czym najczęściej o ok. 2 proc. rocznie. Ze względu na niskie bezwzględne wielkości wydatków na regulatory compliance ich domniemany wzrost o 1 proc. wydawać się może na tle wskaźników wzrostu płac niegroźny. Warto mieć jednak na uwadze, że wprawdzie oba wskaźniki dotyczą kosztowej strony rachunku, a ogólny wzrost płac odzwierciedla głównie dobroczynny wzrost produktywności, to rosnące wydatki na regulatory compliance ciągną wyniki firmy w dół, bo gdyby przepisy były spójne, przejrzyste, jednoznaczne, niesprzeczne, długowieczne itd., to koszty dostosowań prawnych mogłyby nie rosnąć.
Dla firmy sprzedającej za 100 tys. zł rocznie 5 tys. zł przykładowego kosztu stanowi 5 proc. przychodu. Gdy sprzedaż wynosi 10 mln, również przykładowe 50 tys. jakiegoś kosztu to zaledwie 0,5 proc. przychodów. Z powodów oczywistych koszty identyfikacji i przestrzegania przepisów są zatem odczuwane najmocniej w małych, a zwłaszcza średnich firmach. W warunkach amerykańskich punkt przegięcia, w którym koszty te są w ujęciu względnym najwyższe, pojawia się przy zatrudnieniu w wysokości ok. 500 osób. Od tego poziomu obciążenie funduszów wynagrodzeń kosztami dostosowań prawnych zaczyna spadać. W Stanach najbardziej regulowane dziedziny to transport, fundusze i trusty, przemysł chemiczny, ropa i węgiel oraz zarządzanie spółkami.