Rada Polityki Pieniężnej zaskoczyła nieco w środę rynek, zostawiając stopy procentowe NBP bez zmian – główną na poziomie 5,75 proc. Zaskoczyła, bo analitycy po jej dotychczasowych sygnałach spodziewali się przeciętnie obniżki o ćwierć punktu procentowego. Czyżby spełniał się scenariusz, w którym po wygranych, ale w rzeczywistości przegranych przez PiS wyborach, pochodząca z nadania tej formacji większość w Radzie miała zaostrzyć politykę pieniężną?
Czytaj więcej
Kolejnych obniżek stóp procentowych można oczekiwać najwcześniej w marcu 2024 r., ale i to nie jest pewne - oceniają ekonomiści po tym, jak na listopadowym posiedzeniu Rada Polityk Pieniężnej utrzymała stopy bez zmian.
Owszem, nowy rząd, który zapewne zostanie utworzony przez KO, Trzecią Drogę i Lewicę, miałby wtedy pod górkę. Ewentualne przerwanie cyklu obniżek stóp przez bank centralny oznaczałoby przy spadającej inflacji (o ile dalej będzie spadać) de facto zaostrzenie polityki pieniężnej i prawdopodobnie m.in. realny wzrost kosztów długu. Jednak z punktu widzenia polityki antyinflacyjnej takie nagłe, podyktowane – nie ukrywajmy – przesłankami politycznymi przedzierzgnięcie się stada gołębi w monetarne jastrzębie sprzyjałoby przyspieszeniu marszu ku celowi inflacyjnemu NBP wciąż wynoszącemu 2,5 proc.
Nieuchwytny cel inflacyjny NBP
Na razie, choć inflacja leci – jak to obrazowo ujął prezes NBP Adam Glapiński – na łeb na szyję z 18,4 proc. w lutym br. do 6,5 proc. w październiku, sprowadzenie jej do cywilizowanego poziomu wciąż jest odległe, a cel inflacyjny NBP ukrywa się daleko za horyzontem. W każdym razie – za horyzontem oddziaływania polityki monetarnej.
Czytaj więcej
Inflacja w październiku zmalała do 6,5 proc. rok do roku z 8,2 proc. we wrześniu. W stosunku do poprzedniego miesiąca ceny towarów i usług konsumpcyjnych wyraźnie wzrosły po niemal pół roku spadków lub stabilizacji.