Andrzej Zdebski: Samorząd gospodarczy? Po wielokroć TAK

Potrzebujemy – my, przedsiębiorcy – nowej i skuteczniej reprezentacji naszych interesów. A taką może być proponowana sieć izb przemysłowo-handlowych. To ważny etap do reaktywacji prawdziwego samorządu gospodarczego w Polsce.

Publikacja: 14.03.2023 03:00

Andrzej Zdebski: Samorząd gospodarczy? Po wielokroć TAK

Foto: P. GUZIK

„Rzeczpospolita” 14 lutego 2023 r. opublikowała artykuł pani dr Henryki Bochniarz pod tytułem „Samorząd gospodarczy? Osiem razy NIE”. Nie podkreślono na czerwono. Treść tego artykułu niejako zmusza do odpowiedzi „Samorząd gospodarczy? Po wielokroć TAK”.

Trochę dziwią niektóre argumenty podniesione przez panią doktor. Wiele lat była zwolennikiem dobrego zorganizowania przedsiębiorców. Podkreślam, dobrego zorganizowania. Ale kiedy w roku 1999 założyła Konfederację Pracodawców Prywatnych Lewiatan, zresztą już jako czwartą organizację pracodawców w Polsce, i została jej prezydentem, stała się przeciwnikiem samorządu gospodarczego, a patrząc na dokonania i skuteczność wszystkich organizacji przedsiębiorców w walce o swoje prawa, powstanie Lewiatana nic nie zmieniło w skuteczności reprezentowania polskich przedsiębiorców wobec działań administracji państwowej i ustawodawcy.

Na stronie Lewiatana można przeczytać: „Jesteśmy wpływową, polską organizacją biznesową”. Powstaje pytanie, jak bardzo wpływową, biorąc pod uwagę ostatnie zmiany w prawie, które chyba nie ucieszyły ani jednego przedsiębiorcy w Polsce. Trochę dziwne też, że Lewiatan określa się jako „organizacja biznesowa”. A więc nie jako organizacja pracodawców, którą przecież jest. Rozpisałem się nieco o Lewiatanie, bo być może to partykularyzm przemawia u pani doktor, albowiem jest zbyt wielkiej klasy ekspertem w sprawach gospodarczych, żeby pisać to, co napisała o samorządzie gospodarczym. A teraz krótko, dlaczego samorząd gospodarczy po wielokroć tak.

1. Polscy przedsiębiorcy są chyba jedyną grupą zawodową (bo przedsiębiorca to nie tylko powołanie, ale i zawód), która nie ma swojej jednolitej, mocnej reprezentacji. Pięć organizacji pracodawców (głównie umocowanych w Warszawie i będących członkiem – cytując a rebours klasyka – „Nic nie może” Rady Dialogu Społecznego), kilkaset izb gospodarczych (nikt nie wie dokładnie, ile ich jest zarejestrowanych) i setki różnych „biznesowych” organizacji zrzesza nie więcej niż kilka procent polskich przedsiębiorców. Też nikt nie wie ile. Jak silna i wpływowa to łącznie jest reprezentacja, świadczą chociażby ostatnie zmiany w polskich podatkach, wielokrotnie oprotestowane przez polskich przedsiębiorców i ich organizacje. Nikt z nas, przedsiębiorców na poważnie nie słucha, a istniejące organizacje w swoim kształcie służą władzom RP jako dobry parawan do autoryzacji trybu konsultacji uchwalanego prawa. Polscy przedsiębiorcy potrzebują znaczącej i skutecznej reprezentacji.

2. Na świecie najliczniejszą i najbardziej rozpoznawalną reprezentacją przedsiębiorców są izby gospodarcze (najczęściej nazywane izbami przemysłowo-handlowymi). We wszystkich chyba krajach świata sprawy przedsiębiorców załatwiają właśnie one. Można znaleźć łatwo ich przedstawicielstwa we wszystkich zbiorach danych adresowych. I tak jak do McDonalda idzie się zjeść (nie oznacza, że dobrze, ale tam podają jedzenie), tak do izb przemysłowo-handlowych idzie każdy w sprawach związanych z prowadzeniem działalności gospodarczej. Bo już sama nazwa jest powszechnym sygnałem, że ta organizacja ma odpowiednią wiedzę i możliwości w tej dziedzinie. Nie oznacza to, że nie działają w tych krajach inne organizacje biznesowe. Oczywiście działają, ale mają inną rolę i znaczenie niż izby.

3. Polska ma olbrzymie tradycje, jeśli chodzi o samorząd gospodarczy, bo – w pewnym uproszczeniu – były nim już powstające w średniowieczu cechy i kongregacje kupieckie. Przypomnę też, że przynależność do nich była dla rzemieślników różnych zawodów i kupców obowiązkowa. Bez zgody cechu rzemieślnik lub kupiec nie mógł prawie nic. Izby przemysłowo-handlowe powstały w Polsce w drugiej połowie XIX wieku w zaborach pruskim i austro-węgierskim (najstarsza w Krakowie w 1850 r. i Poznaniu w 1851). Z sukcesem dbały o rozwój przedsiębiorczości na terenach swojego działania i miały w tym zakresie dużą autonomię w sprawach z nią związanych. Po odzyskaniu niepodległości działały od 1918 r. (i potem na podstawie rozporządzenia prezydenta RP z 1927 r.) do 1950 r., kiedy zostały rozwiązane, a ich majątek skonfiskowany i przekazany różnym instytucjom komunistycznego państwa. Konstytucje – ta z 1921 i ta z 1935 r. – wskazywały na samorząd gospodarczy jako jednego z podstawowych partnerów w zarządzaniu gospodarką dla organów władzy państwowej.

4. Nie chodzi więc o tworzenie jakiejś organizacji nowego typu, ale o powrót do sprawdzonych też w Polsce form dobrego zorganizowania przedsiębiorców. Przynależność do izb gospodarczych (przemysłowo-handlowych) nie musi być obligatoryjna. Wystarczyłoby utworzyć na mocy ustawy kilkadziesiąt izb np. przemysłowo-handlowych w ściśle określonych okręgach (np. w 49 dawnych miastach wojewódzkich) tak, aby w takim okręgu mogła działać tylko jedna izba przemysłowo-handlowa (tak jest np. w Szwecji, gdzie na mocy prawa może działać jedynie 12 okręgowych izb gospodarczych). Powstałaby wtedy sieć zdefiniowanych organizacji w regionach, tworząca swoistą jednolitą ogólnopolską reprezentację wszystkich regionów. Właśnie takiego zorganizowania nam, przedsiębiorcom, brakuje. Nie udało się takiej jednolitej sieci zorganizować żadnej z działających organizacji pracodawców (z Lewiatanem na czele) ani innym zrzeszeniom (izby rzemieślnicze czy też inne organizacje zawodowe przedsiębiorców – tak określane są organizacje, które zastąpiły dawne zrzeszenia handlu i usług).

5. Sieć nowo powstałych izb przemysłowych może wykonywać zadania ogólnie określone w ustawie o izbach gospodarczych z 1989 r. (zresztą można ją powołać w oparciu o nowelizację tej ustawy). Państwo nie musiałoby jej finansować (jak dzisiaj nie finansuje izb działających na podstawie tej ustawy), a jedynie w ustawie należałoby zawrzeć zapis o możliwości zaliczania składki na izby do kosztów uzyskania przychodu (co mają zapewnione w swojej ustawie organizacje pracodawców, w tym Lewiatan). Jeśli państwo przekazałoby tym organizacjom zadania z zakresu administracji publicznej, np. nadzór nad szkolnictwem zawodowym wraz z izbami rzemieślniczymi, mogłoby wtedy przekazać organizacjom dotacje na ten cel. I taka byłaby droga do prawdziwego samorządu gospodarczego. Najpierw zorganizowana ogólnopolska sieć izb przemysłowo handlowych i stopniowe przekazywanie przez państwo zadań z zakresu administracji państwowej wraz z określonymi pieniędzmi na ich realizację. A więc nikt nie zmuszałby przedsiębiorców do należenia do takiego samorządu gospodarczego ani obowiązkowego płacenia na jego utrzymanie, a państwo mogłoby przekazywać pieniądze na konkretne powierzane zadania. Państwo miałoby wtedy jednego dobrze zorganizowanego w całej Polsce partnera. Nie byłby wtedy potrzebny np. rzecznik małych i średnich przedsiębiorstw czy też Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości. Ich zadania na pewno dobrze wykonałaby tak zorganizowana organizacja przedsiębiorców.

6. Organizacje przedsiębiorców zawsze starają się unikać może nie polityki (bo to chyba niemożliwe), ale czynnego w niej udziału i zaangażowania. Te dwa światy – polityka i przedsiębiorczość – nie powinny się mieszać (ich mieszanie już wielu zaszkodziło). Organizacjom przedsiębiorców chodzi o skuteczne partnerstwo z każdą władzą, tak żeby dbać o interesy przedsiębiorców i pomagać władzy poprzez mądre doradztwo, nie przeszkadzać przedsiębiorcom w robieniu dobrze tego, co chcą i potrafią robić, co już przez ponad 30 lat udowodnili mimo wielu niezrozumiałych przeszkód, które ustawia na ich drodze państwo (szczególnie ostatnio).

Zorganizowana jednolita sieć izb przemysłowo-handlowych (trzymam się historycznej polskiej nazwy) jest jedynym możliwym rozwiązaniem dla stworzenia kompleksowej organizacji. Nie tylko centralnej, warszawskiej reprezentacji przedsiębiorców, a taką w większości są, moim zdaniem, organizacje pracodawców, które powinny zrzeszać i działać na rzecz nie tylko przedsiębiorców, ale także innych pracodawców niebędących przedsiębiorcami, bo taka jest ich ustawowa pozycja. Mądre państwo powinno stworzyć taką sieć w swoim dobrze pojętym interesie. Tylko państwo (ustawodawca) może to zrobić. Rozwiązanie, które proponuję, nie zagraża żadnej z istniejących organizacji i stowarzyszeń przedsiębiorców (o co może boją się niektórzy), lecz jedynie wzmocni ich znaczenie, wspierając wiedzą o potrzebach i problemach, pochodzącą od tych najmniejszych i prowadzących działalność gospodarczą na wsiach i małych miasteczkach przedsiębiorców. Zgadzam się z pozostałymi uwagami zamieszczonymi w konkluzjach autorstwa Niki Bochniarz (piszę „Niki”, bo się dobrze znamy i osobiście uważam, że wiele dobrego zrobiła dla rozwoju przedsiębiorczości w Polsce). Celne jest też ostanie zadanie konkluzji. Wymaga ono jednak pewnej modyfikacji, aby było prawdziwe: „Dość fikcji, samorząd gospodarczy w obecnym kształcie w Polsce ani żadna inna z działających Polsce organizacji przedsiębiorców czy pracodawców (mój przypisek) jako remedium na skandaliczne złe prawo gospodarcze z pewnością nimi nie będą”. Potrzebujemy – my, przedsiębiorcy – nowej i skuteczniej reprezentacji naszych interesów w Polsce. A taką może być proponowana sieć izb przemysłowo-handlowych. To ważny etap do reaktywacji prawdziwego samorządu gospodarczego.

Mec. Andrzej Zdebski jest adwokatem, wieloletnim prezydentem Izby Przemysłowo-Handlowej w Krakowie

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
W domu i poza domem szybki internet i telewizja z Play
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku