Istnieje pogląd, że szef banku centralnego powinien być nudny, lapidarny w wypowiedziach, a nade wszystko przewidywalny. Żadna z tych cech nie dotyczy prof. Adama Glapińskiego, który ma wielki talent krasomówcy i polemisty. I nie potrafi go okiełznać. Prezes NBP udowadnia to co miesiąc na konferencjach prasowych, które przekształca a to w standup, a to w patriotyczna gawędę, a to w wiec polityczny.
W czwartek prezes wysmagał biczem krytyki wraże siły pchające nas w macki euro, by powstrzymać wzrost dobrobytu ojczyzny. Zjechał też politykę klimatyczna UE, która „jest bez sensu”, nie została przyjęta demokratycznie i wpycha nas w drogą energię.
Czytaj więcej
Inflacja w Polsce weszła na płaskowyż. Od teraz będzie stopniowo malała, chociaż wiele będzie zależało od decyzji rządu w sprawie tarczy antyinflacyjnej i cen regulowanych. W 2023 r. będzie już prawdopodobnie przestrzeń do obniżania stóp procentowych - ocenia prezes NBP Adam Glapiński.
Właśnie w czwartek analitycy mający podzielną uwagę mogli równolegle obserwować konferencję szefowej EBC Christine Lagarde, rozpoczętą zaledwie kwadrans wcześniej. Krótka recenzja? – Nuda, nic się nie dzieje, proszę pana – jak mówił inż. Mamoń. Po tym, jak EBC podniósł stopy procentowe o 0,75 pkt proc., jego szefowa w nieco technokratyczny sposób mówiła dlaczego (9,1 proc. inflacji w VIII) i jakie są dalsze perspektywy (zależy od bieżących danych). Słowem nuda.
Co innego w Warszawie. Prezes już w 5-7. minucie zgromił „z pozoru inteligentnych ludzi, którzy przyczynę inflacji widzą w Adamie Glapińskim”. A tymczasem obraz polskiej gospodarki jest świetny. „Mamy do czynienia z wysokim wzrostem gospodarczym”, któremu „towarzyszy bardzo wysoki wzrost wynagrodzeń” (choć nie wszystkich), bezrobocia prawie nie ma, a „problem inflacji pochodzi z zewnątrz” (w trzech czwartych to droższa energia. – Tego w żaden sposób nie można nazwać kryzysem – zapewniał prezes. Recesja, jeśli już będzie, to w innych krajach.