Nieszczerze, bo rządząca partia utrzymywała dotąd, że pieniądze na wszystkie zaniedbane przez poprzedników cele społeczne się znajdą („wystarczy nie kraść"), a najświeższe dane wskazują, że budżet jest w wyśmienitej formie i po trzech miesiącach roku ma nawet nadwyżkę. A nieroztropna, bo nie można anonsować wyższej daniny, a jej szczegóły zaprezentować dopiero za dwa tygodnie, jak zapowiedziano – to wywołuje zaniepokojenie dużo większej grupy podatników niż owe 0,5 proc. najlepiej zarabiających (45–50 tys. osób), o których wspomniał w Węgrowie premier Mateusz Morawiecki.
Podatnicy może by i przełknęli konieczność składania się na niepełnosprawnych, gdyby nie to, że władza od dwóch lat szasta groszem na prawo i lewo. Cechą wspólną tego rozdawnictwa jest chęć zadowolenia jak najszerszego elektoratu. Za 24 mld zł wydawane na program 500+ rządząca partia zdobywa przychylność ponad 2,5 mln rodzin, czyli około 5 mln wyborców. Blisko 1,5 mld zł, jakie na dwa miesiące przed wyborami samorządowymi chce wydać na tzw. wyprawkę szkolną, ma przypomnieć o szczodrości władzy rodzicom 4,5 mln dzieci. A to przekłada się nawet na 6 mln wyborców.
Tymczasem 50 tys. najlepiej zarabiających i tak prawdopodobnie na Prawo i Sprawiedliwość nie głosuje. Rodziców opiekujących się najbardziej niepełnosprawnymi dziećmi też jest za mało (szacunkowo 200 tys.), a wsparcie dla nich zbyt drogie, by liczyli się w tak pojętej „ekonomii politycznej". Pomoc dla tych rodzin kosztowałaby przecież przynajmniej o jedną trzecią więcej niż wyprawka, ale pozwoliłaby zdobyć przychylność 30 razy mniej wyborców.
Tak naprawdę głos niepełnosprawnych i ich rodzin liczy się tylko wtedy, gdy protestują przed telewizyjnymi kamerami w sejmowych korytarzach, a rządzący nerwowo starają się ugasić PR-owski pożar. Właśnie z tej nerwowości biorą się rzucane ad hoc pomysły antagonizujące różne grupy społeczne. Małe szanse mają wtedy rozwiązania – wydawałoby się – najprostsze i logiczne, takie jak rezygnacja z 300-złotowej wyprawki szkolnej (państwo i tak przecież funduje dzieciom podręczniki). Albo racjonalizacja programu 500+ i niewypłacanie z niego świadczeń rodzinom o wysokich dochodach, które pomocy państwa wcale nie potrzebują.
Żeby rozwiązać problem wsparcia dla całkowicie niepełnosprawnych, wcale nie trzeba podnosić podatków. Wystarczy nie marnować publicznego grosza na kiełbasę wyborczą – co polecam wszystkim polskim politykom.