Nie, nie chodzi o to, że państwa europejskie są niedemokratyczne. Chodzi o proces centralizacji Unii Europejskiej, który postępuje już od początków lat 90. i którego rezultatem jest dzisiejszy kryzys polityczny i instytucjonalny.
Oto w „Financial Timesie” pojawia się artykuł relacjonujący spotkanie Jarosława Kaczyńskiego z premierem Węgier Viktorem Orbánem, do którego doszło podczas Forum Ekonomicznego w Krynicy. Autor artykułu podziela wprawdzie wyrażoną przez obu polityków troskę o przyszłość Unii, ale jego zrozumienie kończy się w chwili, gdy Kaczyński i Orbán nawołują do przywrócenia w Europie tradycyjnych wartości. Gdyby chodziło tu jeszcze o polemikę z politykami naszego regionu, nie byłoby w tym nic szczególnego. To oczywiste, że przyszłość Unii powinna być rezultatem kompromisu, dyskusji, ścierania się różnych wizji i światopoglądów. Powinniśmy o tym rozmawiać, proponować koncepcje – zarówno tutaj w Europie Środkowo-Wschodniej, jak i na Zachodzie. Jednak nie o dyskusję tu chodzi, lecz o ten szczególny, protekcjonalny ton, który pamiętamy z czasów inwazji na Irak, gdy ówczesny prezydent Francji Jacques Chirac powiedział pod adresem krajów naszego regionu, że „straciły okazję, by siedzieć cicho”.