To, że pigułka „dzień po” jest na receptę, nie oznacza, że kobiety po nią nie sięgają. A oznacza jedynie tyle, że trzeba wyłożyć na nią pieniądze albo samą pigułkę kupić w „drugim obiegu”.
Antykoncepcję awaryjną, na co zresztą wskazuje sama nazwa, stosuje się w wyjątkowych sytuacjach. Wtedy gdy zawiodą inne metody zapobiegania ciąży, gdy dojdzie do gwałtu czy wtedy, gdy ludzie się zapomną – taka nasza natura. Nikt nie łyka „jak cukierki”, młodzi, którzy wiedzą o istnieniu pigułki (w końcu mają w szkole WDŻ, a od 2026 r. edukację zdrowotną), też zdają sobie sprawę z tego, czym ona jest. A że nie można jej traktować jako rutynowego środka antykoncepcyjnego pouczy farmaceuta czy przeczytają w ulotce.