– Zdajemy sobie oczywiście sprawę, że ukraińscy lekarze, pielęgniarki czy ratownicy medyczni są obecnie potrzebni na Ukrainie i większość z nich została zmobilizowana. Chodzi nam o tych pracowników medycznych, którzy z różnych względów na Ukrainę nie mogą wrócić albo o osoby w starszym wieku, które w swoim kraju nie mają takiej mobilizacji – tłumaczy prezes Polskiej Federacji Szpitali (PFSz) prof. Jarosław J. Fedorowski.
Dodaje, że chodzi o uproszczenie przepisów dla tych obywateli Ukrainy, którzy już są w Polsce albo przyjeżdżają do nas z innych krajów i również nie mają mobilizacji .
Zdaniem PFSz warto wykorzystać te osoby choćby w szpitalach przygranicznych, do których trafia najwięcej uchodźców.
Tymczasem duże ułatwienia dotyczące zatrudniania w polskich lecznicach medyków z dyplomem spoza UE przewiduje już ustawa z 27 listopada 2020 r. o zmianie niektórych ustaw w celu zapewnienia kadr medycznych w okresie ogłoszenia stanu zagrożenia epidemicznego lub stanu epidemii. Personel medyczny z państw trzecich nie potrzebuje już egzaminu nostryfikacyjnego z medycyny i zdanego testu z języka, by mógł pracować w Polsce.
Od 30 grudnia 2020 r. lekarze z dyplomem spoza Unii uzyskują czasowe prawo wykonywania zawodu (PWZ) na podstawie zgody polskiego ministra zdrowia oraz PWZ przyznanego przez okręgową radę lekarską. Lekarz musi mieć także ukończone co najmniej pięcioletnie studia medyczne i albo legitymować się tytułem specjalisty z danej dziedziny medycyny, albo mieć co najmniej trzyletnią praktykę zawodową zdobytą w ciągu pięciu lat przed przybyciem do Polski. Jeśli chodzi o umiejętność posługiwania się językiem polskim, którą do końca 2020 r. izby lekarskie sprawdzały na podstawie trudego egzaminu, teraz wystarczy deklaracja, że medyk posługuje się nim w stopniu pozwalającym porozumiewać się z pacjentami i resztą personelu medycznego. Odpowiedzialność za lekarza z tak warunkowo przyznanym PWZ bierze dyrektor szpitala, który go zatrudnia. Medyk nie może też wykonywać zawodu poza tym podmiotem.